Cholerne góry. Wystarczy przejść kawałek i można nagle zniknąć gdzieś między graniami po jednej lub po drugiej stronie granicy. Dla uciekiniera to czasem tylko jeden krok, ale dla śledczych jurysdykcyjny koszmar.
Podobno, podobno, podobno. Wszystko w ludzkim świecie było podobno lub rzekomo.
Najważniejsze, by zachował pan spokój – dodał Gabert.
– Zachowuję.
– Żadnych burd w celi. To może ostatecznie przekreślić pańskie szanse.
– Niech się pan nie martwi, jestem pokojowy jak Nagroda Nobla.
Edmund pokiwał głową, a komisarz wyciągnął paczkę czerwonych westów. Zapalił jednego i po raz kolejny przeczytał epitafium na grobie Olgi. Wiedział, że była ateistką lub agnostyczką, ale nie spodziewał się, że w swoim testamencie da temu wyraz. Tymczasem jedno z poleceń dotyczyło właśnie tego, co ma znaleźć się na płycie.
Szrebska kazała wybić na swoim nagrobku: „Witaj! I wybacz, że nie wstanę”.
Być może zdziwiłoby ją obcesowe podejście, gdyby nie to, że grzebiąc w przeszłości Forsta, dowiedziała się, jakim jest człowiekiem. Bezpośredni przełożony twierdził, że chodzący w czerwonych koszulach w kratę komisarz jest niesforny, działa raptownie i przynosi polskiej policji więcej szkód niż korzyści.
Nie jestem psychopatą” – zaczął. „Nie przesiaduję ze zwłokami swoich ofiar, nie upajam się odorem śmierci i rozkładu. Nie zabijam dlatego, by zaspokoić wynaturzone żądze. Zabijam, by żyć”.
Na moment przerwał i przeczytał swój list. Tak, początek był całkiem przyzwoity.
„Nie jestem psychopatą” – podkreślił jeszcze raz. „Jestem artystą, a zarazem publicznością dla swoich dzieł. Są moje. Nie dzielę się nimi z nikim”.
Ei incumbit probatio, qui dicit, non ei, qui negat.
Obróciła się i ściągnęła antyramę. Spojrzała na napis. „Ciężar dowodowy spoczywa na tym, kto twierdzi, nie na tym, kto zaprzecza”.
Nie wygląda to najgorzej – odezwał się Wiktor.
Adwokat wzruszył ramionami.
– Tylko tyle ma pan do powiedzenia?
– Nie wróżę z fusów.
– Nie? A wydawało mi się, że wszyscy w palestrze to robicie.
Tadeusz położył ręce na stole i splótł palce.
– Niech pan ostudzi emocje – poradził.
– Są wystudzone jak wczorajsza herbata, o której się zapomniało i zostawiło ją na noc przy uchylonym oknie.
Myślała, że zostawiła to już za sobą, ale się myliła. Niewiele trzeba było, by cały ładunek emocji na nowo eksplodował. Był jak jeden z tych niewybuchów z drugiej wojny światowej, który potrafił niezauważony przeleżeć pod ziemią niemal osiemdziesiąt lat, a potem spowodować cały szereg problemów. Ledwo go wykryto, ogradzano całą strefę wokół, wzywano saperów i spodziewano się najgorszego.
Teraz w głowie Agaty działo się coś podobnego. Ledwo go zobaczyła, w tej jego pieprzonej, czerwono-czarnej koszuli, a miała ochotę ogłosić ogólny alarm i przygotować się na nadciągające niebezpieczeństwo.
Miejsca te nie miały ze sobą wiele wspólnego i leżały stosunkowo daleko od siebie, co mogło sugerować że ktoś wybrał je z premedytacją.
Zaczęła zastanawiać się, kiedy ich relacje tak się posypały, że nabrać tchu mogła dopiero poza domem.
Amerykanie mieli swoich hikers. Niemcy wanderers, a Hiszpanie montaneros. Polska jak zwykle była w ciemnej dupie.
– Wyglądasz jak dzikus – ocenił. – Mogłem zabrać Ci golarkę.
Komisarz wzruszył ramionami.
– Teraz jest taka moda, na drwala.
– Chyba na menela.
– Zwał jak zwał.
- Więc co zamierzasz, Forst?
- Gasić trwające pożary, a potem przejmować się tymi, które dopiero wybuchną.
- Dosyć - uciął Edmund i pokręcił głową. Obrócił się do drzwi i przez moment trwał w bezruchu. Forst zrozumiał, że dowódca patrzy na kaburę leżącą na komodzie.
- Spodziewałeś się kogoś innego? - burknął.
- Nie. Właśnie pana.
Nie możesz czuć się bezpieczny, komisarzu. Wiemy, gdzie mieszkasz. Wiemy, którędy jeździsz do pracy. Wiemy, gdzie szukać twojej rodziny.
- Jesteśmy Anonymous - dopowiedział Wiktor, rozkładając ręce. - Jesteśmy Legionem. Nie przebaczamy. Nie zapominamy. Spodziewajcie się nas.
W oczach Michała pojawiła się wściekłość.
- Wszystkim wydaje się, że znają swoich najbliższych. Co tu mówić o podwładnych?
Szrebska kazała wybić na swoim nagrobku: "Witaj! I wybacz, że nie wstanę".
Silnik zaskoczył, a Edmund ruszył przed siebie.
- Przydałby się panu przegląd - zauważył komisarz. -Trzeba sprawdzić paski alternatora i sprężarki.
- Tobie przydałby się przegląd mózgu, Forst.
Wiktor uniósł brwi.
- Doceniam ten przytyk, ale...
- Coś ty, do cholery, zrobił? - zapytał Osica.