Nikomu, albo raczej wszytkim, swoje księgi
Daję. By kto nie mniemał (strach to bowiem tęgi),
Że za to trzeba co dać, wszyscy darmo miejcie.
O drukarzu nie mówię, z tym się zrozumiejcie.
Nic wiecznego na świecie:
Radość się z troską plecie (...).
A szkoda zwać człowiekiem, kto bydlęce żyje (...).
Ty nie miej za stracone,
co może być wrócone.
Przeto chciejmy wziąć przed się myśli godne siebie,
Myśli ważne na ziemi, myśli ważne w niebie;
Służmy poczciwej sławie, a jako kto może,
Niech ku pożytku dobra spólnego pomoże.
A kiedy cię pocałuję,
Trzy dni w gębie cukier czuję.
Miło szaleć, kiedy czas po temu (...).
Kto tak mądry, że zgadnie,
Co nań jutro przypadnie?
Kto mi dał skrzydła, kto mię odział pióry
I tak wysoko postawił, że z góry
Wszystek świat widzę, a sam, jako trzeba,
Tykam się nieba?
Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?
Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie,
I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.
Nauka skarbem drogim,
Tak bogatym jak ubogim
I bogactwa często giną
Lecz nauki nie przeminą.
Bo z nas Fortuna w żywe oczy szydzi,
To da, to weźmie, jako się jej widzi.
Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony
Polecę precz, poeta, ze dwojej złożony
Natury: ani ja już przebywać na ziemi
Więcej będę; a więtszy nad zazdrość, ludnemi
Miasty wzgardzę (...).
Nie zawżdy, piękna Zofija,
Róża kwitnie i lelija;
Nie zawżdy człek będzie młody
Ani tej, co dziś, urody.
Cieszy mię ten rym: Polak mądr po szkodzie:
lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
nową przypowieść Polak sobie kupi,
że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
A jeśli komu droga otwarta do nieba,
Tym co służą Ojczyźnie.