Wynika z tego, że estetycznym ideałem kategorycznej zgody na byt jest świat, w którym gówno jest zanegowane i wszyscy się zachowują jakby nie istniało. Ten estetyczny ideał nazywa się kiczem. Jest to niemieckie słowo, zrodzone w samym środku sentymentalnego XIX wieku, które przeniknęło do wszystkich języków. Ale my w Europie Środkowej rozumiemy w pełni jego metafizyczne znaczenie: kicz jest absolutną negacją gówna w dosłownym i metafizycznym tego słowa znaczeniu; kicz eliminuje ze swego pola widzenia wszystko, co w ludzkiej egzystencji jest esencjonalnie nie do przyjęcia.
Sen jest nie tylko komunikatem (ewentualnie zaszyfrowanym komunikatem), ale również aktywnością estetyczną, grą wyobraźni, która jest wartością sama w sobie. Sen jest dowodem na to, że fantazja, marzenie o czymś, co się nie wydarzyło, należy do najgłębszych potrzeb człowieka. I tu jest korzeń zdradliwego niebezpieczeństwa snów. Gdyby sen nie był piękny, można by o nim szybko zapomnieć.
Dopóki ludzie są młodzi i muzyczna kompozycja ich życia składa się zaledwie z kilku taktów, mogą ją opisać wspólnie dowolnie zmieniać motywy, ale kiedy są już starsi w momencie spotkania ich muzyczna kompozycja jest mniej więcej zamknięta każde słowo, każdy przedmiot oznaczają coś innego w kompozycji jednego i drugiego” Kundera
„Kto oddaje się drugiemu jak żołnierz do niewoli, musi z góry odrzucić wszelką broń. A ponieważ nic go nie chroni przed ciosami, nie może powstrzymać się przed pytaniem, kiedy nastąpi uderzenie. Dlatego mogę powiedzieć :Dla Franza miłość oznaczała ustawiczne oczekiwanie na cios”
Dziwne, ludzie klną od rana do wieczora, ale kiedy słyszą przez radio znanego człowieka, którego szanowali, jak w każdym zdaniu mówi, są w jakiś sposób rozczarowani.
(...) rodząca się właśnie miłość wyostrzyła w niej wrażliwość na piękno i nigdy już nie zapomni tej muzyki. Będzie wzruszona za każdym razem, kiedy ją usłyszy. Wszystko, co w tym momencie będzie się dziać wokół niej, zostanie opromienione tą muzyką i będzie piękne.
Wśród mężczyzn uganiających się za wieloma kobietami możemy bez trudu dostrzec dwie kategorie (...). Namiętność tych pierwszych jest liryczna: szukają w kobiecie samych siebie, swego ideału, i wciąż się rozczarowują (...). Rozczarowanie (...) daje ich niestałości rodzaj romantycznego usprawiedliwienia (...). Namiętność tych drugich jest epicka i kobiety nie widzą w niej niczego wzruszającego; mężczyzna nie szuka w kobietach żadnego subiektywnego ideału, dlatego wszystko go w nich interesuje i nic go nie może rozczarować. I właśnie ta niemożność rozczarowania ma w sobie coś gorszącego. Namiętność epickiego dziwkarza wydaje się ludziom niczym nie okupiona (nieokupiona rozczarowaniem).
(...) trzymała głowę na jego ramieniu. Tak samo trzymała głowę, kiedy byli razem w samolocie, który ich odwoził w mgłę. Czuła teraz takie samo dziwne szczęście i dziwny smutek jak wówczas. Ten smutek oznaczał: jesteśmy na stacji docelowej. To szczęście oznaczało: jesteśmy razem. Smutek był formą, a szczęście treścią. Szczęście wypełniało przestrzeń smutku.
Karać tych, którzy nie wiedzieli, co czynią, jest barbarzyństwem.
Einmal ist keinmal, (...). Coś, co stanie się raz, jak gdyby nie stało się nigdy. Jeśli człowiek ma prawo tylko do jednego życia, to jakby nie żył w ogóle.
Człowiek nigdy nie może wiedzieć, czego ma chcieć, ponieważ dane mu jest tylko jedno życie i nie może go w żaden sposób porównać ze swymi poprzednimi życiami ani skorygować następnych.
Bo prawdziwie poważne pytania to te, które może sformułować dziecko. Tylko te najbardziej naiwne pytania są naprawdę poważne. Są to pytania, na które nie ma odpowiedzi, jest barierą nie do przekroczenia. Inaczej powiedziawszy: właśnie pytania, na które nie ma odpowiedzi, wyznaczają granice ludzkich możliwości, wyznaczają ramy ludzkiego istnienia.
(...) podstawowy problem nie polega na tym, czy wiedzieli, ale na tym, czy
człowiek jest niewinny dlatego, że nie wie? Czy głupiec na tronie jest zwolniony od wszelkiej
odpowiedzialności tylko dlatego, że jest głupcem?
W chwili kiedy pojmujemy, że kicz jest kłamstwem, przestaje on być kiczem. Traci on swą autorytatywną władzę i jest wzruszający jak każda inna ludzka słabość. Bo przecież nikt z nas nie jest nadczłowiekiem i nie może w pełni ustrzec się kiczu. Choćbyśmy nim nie wiem jak pogardzali, kicz przynależy do ludzkiego losu.
Ludzki czas nie toczy się po okręgu, ale biegnie naprzód po linii prostej. To jest powód, dla którego człowiek nie może być szczęśliwy, ponieważ szczęście jest pragnieniem powtarzalności.
Powieść nie jest wyznaniem autora, lecz badaniem tego, czym jest ludzkie życie w pułapce, którą stał się świat.
(...) Jej chód stał się niepewny, prawie codziennie gdzieś się przewracała, o coś się raniła, a przynajmniej wypadał jej z ręki jakiś przedmiot.
Było w tym nieodparte pragnienie upadku. Żyła w ciągłym zawrocie głowy.
Ten, który upada, mówi: "Podnieś mnie!" Tomasz ją cierpliwie podnosił.
My, wychowani na mitologii Starego Testamentu, moglibyśmy powiedzieć, że idylla to obraz, w którym pozostało jakieś wspomnienie Raju. Życie w Raju nie przypominało biegu po prostej, który prowadzi nas w nieznane, nie było przygodą. Poruszało się w koło wśród znajomych przedmiotów. Jego monotonia nie była nudą, ale szczęściem. Dopóki człowiek żył na wsi, w przyrodzie, otoczony przez domowe zwierzęta, w objęciach pór roku i ich powtarzalności, pozostawał w nim wciąż przynajmniej odblask tej rajskiej idylli. (...) Adam w Raju pochylony nad studnią nie wiedział jeszcze, że to, co widzi w kręgu wody, jest nim. (...) Dokładniej mówiąc: człowiek nie został jeszcze wyrzucony na drogę człowieka. Nas wystrzelono tam już dawno i lecimy przez próżnię czasu biegnącego po linii prostej. Ale wciąż istnieje w nas cienka nić łącząca nas z dalekim, mglistym Rajem, w którym Adam nachyla się nad studnią i - całkiem niepodobny do Narcyza - nie przypuszcza, że blada, żółta plama, którą w niej widzi, to on sam. Tęsknota za Rajem jest tęsknotą człowieka do tego, by nie być człowiekiem.
Muszle klozetowe w nowoczesnych łazienkach wyrastają z podłóg jak kwiaty lilii wodnej. Architekt robi wszystko, by ciało mogło zapomnieć o swej nędzy i żeby człowiek nie wiedział, co się dzieje z odpadkami jego wnętrzności, kiedy szumi nad nimi potok spuszczanej z rezerwuaru wody. Sieć kanałów, mimo że sięga swymi mackami aż do naszych mieszkań, jest przed naszym wzrokiem pieczołowicie ukryta i nie wiemy nic o niewidzialnej Wenecji gówna, na której zbudowano nasze łazienki, sypialnie, sale bankietowe, parlamenty.
Postacie moich powieści są możliwościami mnie samego, które nie zostały urzeczywistnione. Dlatego kocham wszystkie tak samo i wszystkie tak samo mnie przerażają: każda z nich przekroczyła jakąś granicę, którą ja tylko obchodziłem dookoła. I właśnie ta przekroczona granica mnie pociąga.