Hasło Nowej Lewicy: „Bądź praktyczny, żądaj tego, co niemożliwe” – musi się zmienić: „Bądź praktyczny, oczekuj tego, co niemożliwe”. To założenie leży u podstaw mojej metody.
Gniew nie tworzy historii. Tworzy ją siła. Siła może być wspierana przez gniew, ale bierze się z bardziej fundamentalnych czynników: geografii, demografii, technologii i kultury.
Zdrowy rozsądek, to jedyna rzecz, na którą nie można liczyć.
Wojna jest istotną częścią amerykańskiego doświadczenia, a jej natężenie stale rośnie. Jest wbudowana w amerykańską kulturę i głęboko zakorzeniona w amerykańskiej geopolityce. Jej cel musi być jasno rozumiany.
Wielka strategia zaczyna się tam, gdzie kończy się polityka.
Wielka strategia nie zawsze dotyczy wojny. Dotyczy wszystkich procesów, które tworzą narodową potęgę. Ale w przypadku Stanów Zjednoczonych, bardziej niż w przypadku innych krajów, wielka strategia dotyczy wojny i wzajemnych powiązań między wojną a życiem gospodarczym. Stany Zjednoczone są, historycznie, krajem wojowniczym.
A oto szczypta ironii: Europa zapanowała nad światem, ale nie zdołała zapanować nad sobą. Przez pięćset lat kontynent rozdzierały wojny domowe i w rezultacie nigdy nie powstało imperium europejskie (...). Narody europejskie najeżdżały, podbijały i ujarzmiały resztę świata, a jednocześnie wykrwawiały się w nieustannych wojnach między sobą.
Żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo, Rosjanie muszą dominować nad Białorusią i Ukrainą. Kraje bałtyckie mają drugorzędne znaczenie, ale też są ważne.
Związek Sowiecki składał się z elementów, które naprawdę nie miały dokąd pójść. Stare powiązania ekonomiczne nadal się w tym regionie utrzymują, z tą jedynie różnicą, że nowy model rosyjskiej gospodarki, nastawiony na eksport energii, uzależnił te kraje od Rosji jeszcze bardziej niż dotąd.
W geopolityce najważniejsze są konsekwencje niezamierzone.
Ukraina i Białoruś są dla Rosjan wszystkim. Gdyby wpadły w ręce nieprzyjaciela – na przykład wstąpiły do NATO – Rosja znalazłaby się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Tym, czego Rosja nie może tolerować, są zwarte granice bez stref buforowych i zjednoczeni przeciwko niej sąsiedzi.
Polska nie była wielką potęgą od XVI wieku. Ale kiedyś nią była – i, jak sądzę, będzie nią znowu.
Pomylę się w wielu szczegółach. Mogę się mylić nawet co do tego, które kraje będą wielkimi potęgami i przeciwstawią się Stanom Zjednoczonym.
Stany Zjednoczone stoją dopiero u progu swojej potęgi. XXI stulecie będzie stuleciem amerykańskim.
Stany Zjednoczone są społecznie naśladowane i politycznie potępiane.
Stany Zjednoczone nie są zainteresowane pokojem w Eurazji. Nie są też zainteresowane wygraniem wojny. Podobnie jak to było w Wietnamie czy w Korei, celem tych konfliktów jest po prostu powstrzymywanie innej potęgi lub destabilizacja regionu, a nie zaprowadzenie porządku. W odpowiednim czasie nawet zdecydowana amerykańska klęska jest do zaakceptowania.
Znaczące konflikty mają swoje korzenie w zasadniczych realiach – i łatwo nie wygasają.
Stany naprawdę obawiają się Ameryki Łacińskiej tylko wówczas, kiedy jakieś obce mocarstwo ma tam swoje bazy.