- Nasza miłość jest zakazana jak miłość rekina i...rybaka. Ale to czyni ją wyjątkową.
- Tak? - A które z nas jest rekinem?
Ludzie się boją, i wyładowują ten strach na kimś, kogo uważają za innego.
I płakała nad sobą i zmianami, które w niej zaszły, bo czasami nawet zmiana na lepsze jest jak mała śmierć.
Pragnienia naszych serc są bronią, którą można wykorzystać przeciwko nam.
Alec podciągnął kolana do klatki piersiowej i w zamyśleniu spojrzał na Jace’a.
- Wiem – powiedział – Nie jestem zazdrosny. Zawsze wiedziałem, że od początku wszyscy uważali, że jesteś ode mnie lepszy. Mój ojciec tak myślał. Clave. Izzy i Max patrzyli na ciebie jak na wielkiego wojownika, którym chcieliby być. Ale w dniu kiedy spytałeś mnie, czy zostanę twoim parabatai, wiedziałem, że masz na myśli to, że ufasz mi wystarczająco, aby poprosić mnie o pomoc. Mówiłeś mi, że nie jesteś tym samotnym i samowystarczalnym wojownikiem, który może wszystko zrobić samemu. Potrzebowałeś mnie. I zdałem sobie sprawę, że była jedna osoba, która nie uważała, że jesteś ode mnie lepszy. Ty.
(...) Miałem ochotę kogoś dzisiaj zabić. Po prostu nie byłem pewien kogo, kiedy obudziłem się rano. Uwielbiam poranki. Są tak pełne możliwości.
- Clary. (...) Oczy Jace'a lśniły, jasnozłote z tańczącymi w nich refleksami ognia. - Mam ochotę na kąpiel.
- Tak, a ja na milion dolarów.
- Jestem Magnus. - Mężczyzna uśmiechnął się, pokazując bardzo białe zęby. - Magnus Bane.
- Nie jesteśmy czasem przyjaciółmi, których los rozdzielił dawno temu? - rzucił Simon. - Tak tylko się zastanawiam.
- Nie, aż tak dobrze się nie poznaliśmy- odparł Magnus. - Może znajomymi, którzy dawno się nie widzieli? Towarzyszami? Mój kot cię lubił.
- Myślę, że Zachariasz ukradł nam kota. Przysięgam, że widziałam, jak sadza Churcha na tylnym siedzeniu samochodu.
Nigdy nie czułem się tak...lekko - powiedział miękko, uśmiechnął się, zamknął oczy i umarł.
Dobre, czyste zabójstwo jest bardzo relaksujące. Krwawe są gorsze, bo potem trzeba posprzątać...
- Patrzę, jak Jace Herondale gra, i widzę duchy. A ty?
- Duchy to wspomnienia, a my je nosimy w sobie, bo ci, których kochamy, nie opuszczają świata.
- Tak - zgodziła się Tessa. - Chciałabym tylko, żeby on tu był i patrzył na to wszystko razem z nami. Żeby był tu z nami jeszcze jeden raz.
Alec patrzył z niedowierzaniem na zniszczone kawałki telefonu.
- ROZWALIŁEŚ MI TELEFON.
Jace wzruszył ramionami.
- Faceci nie pozwalają, by inni faceci w kółko wydzwaniali do innych facetów.
Dobra, trochę źle to określiłem. Przyjaciele nie pozwalają swoim przyjaciołom wydzwaniać do ich eks i się rozłączać.
Alec wyglądał na wściekłego.
- Więc zniszczyłeś mój nowiusieńki telefon? Wielkie dzięki.
Jace uśmiechnął się promiennie, po czym oparł się plecami o skałę.
- Nie ma za co.
A on patrzył na nią tak jak zawsze, jakby była małym cudem, który trzymasz blisko serca.
Wszyscy jesteśmy tym, co pamiętamy. Składamy się z nadziei i lęków tych, którzy nas kochają. Póki istnieje miłość i pamięć, nie ma prawdziwej straty.
- Potrafię czytać z twojej twarzy jak w bardzo otwartej, bardzo pornograficznej książce. I bardzo tego żałuję.
- Usychasz z tęsknoty - zauważył Jace.
- I patrzcie, kto to mówi. "Ach, kocham ją. Och, ale jest moją siostrą. Ach, dlaczego, dlaczego, dlaczego..."
Drzwi się otworzyły, cegła świsnęła w powietrzu. Postać stojąc w progu uchyliła się, pocisk uderzył w mur.
- Mam nadzieje, że kiedy się pobierzemy, nie będziesz mnie tak witać, kiedy wrócę do domu.
Świat nie jest wcale podzielony na zwyczajnych i wyjątkowych. Każdy ma w sobie potencjał i może się taki stać. Jeśli tylko masz duszę i wolną wolę, możesz być wszystkim, robić wszystko, wybierać wszystko.