W swoich dzieciach widzimy siebie, lecz takich, którzy mogą dokonać lepszych wyborów niż my sami.
Jace, gdy go poznała, był opanowany, a tylko odrobina jego prawdziwego ja czasami ulatniała się przez szpary zbroi, niczym światło przez szczeliny w ścianie. Upłynęło sporo czasu zanim rozbiła ten mur. Teraz jednak ogień w jego żyłach zmuszał go do tego, by znów go utworzył, by dla bezpieczeństwa ukrywał emocje.
Czy gdy zniknie ogień, będzie potrafił ponownie rozbić ten mur?
(...) Nie oddam serca żadnemu Nocnemu Łowcy. (...) Bo oni mają w sobie krew anioła, a miłość aniołów jest wzniosłą, świętą rzeczą.
(...) gdybyśmy nie posiadali zdolności do kochania, nie moglibyśmy strzec ludzi; musimy ich kochać, aby ich chronić.
Najważniejsze rewolucje w dziajach powstały dzięki ludziom, którzy potrafili odrzucić to, czego uczono ich całe życie powiedział, nie patrząc na mnie.
- Cuchnie tu złamanym sercem - skomentował Jace.
- To chińskie żarcie - Magnus rzucił się na kanapę i wyciągnął przed siebie długie nogi.
Jeśli nigdy, nie mówisz nikomu prawdy o sobie, w końcu zaczynasz zapominać. Miłość, ból złamanego serca, radość, rozpacz, dobre rzeczy, które uczyniłem i te niegodziwe, jeśli zatrzymałbym to wszystko wewnątrz, wspomnienia tych emocji zaczęłyby znikać. A wówczas znikłbym i ja.
- Zostajesz w ubraniu? Mógłbym ci obiecać, że nie będę patrzyła, ale skłamałbym.
Clary rozpięła kurtkę i rzuciła nią w Jace'a. On ją złapał i położył na stosie własnych ubrań, uśmiechając się szeroko. Zdjął pas na broń.
- Zboczeniec - rzuciła Clary. - Choć dostajesz punkty za szczerość.
- Mam siedemnaście lat, my wszyscy jesteśmy zboczeńcami.
- Dlaczego, kiedy myślę, że znalazłem się w najgorszej sytuacji, jaka mogła mi się przytrafić, zawsze się mylę.
[...] będę się starał być jak Piotruś Pan, nigdy nie dorosnąć, zachować umiejętność dziwienia się. Zakochiwania się i zachwytu. Być otwartym na zranienia tak samo jak na szczęście.
Kiedyś myślała, że są dobrzy i źli ludzie, że istnieje strona światła i strona ciemności, ale teraz tak nie uważała. Widziała zło w swoim bracie i ojcu, zło, które wynikło z dobrych intencji, i zło czystej żądzy władzy. Ale dobro też nie gwarantowało bezpieczeństwa. Cnota potrafiła ciąć jak nóż, niebiański ogień oślepiał.
- Dlaczego, kiedy myślę, że znalazłem się w najgorszej sytuacji, jaka mogła mi się przytrafić, zawsze się mylę.
Wiedziała, jak musiał się czuć Jace, który pragnął zemsty tak bardzo, patrząc na Jonathana i zdając sobie sprawę, że ta część Sebastiana, która mogła być - powinna być - ukarana zniknęła. To była inna osoba, ktoś zupełnie inny, kto nigdy nie dostał szansy, by żyć i nigdy jej już nie dostanie.
- On jest tu z nami Tesso. Widzi nas. Wierzę w to. Czuję to, jak zwykle wiedziałem, czy jest smutny, zły, samotny czy szczęśliwy.
[...]
- A jaki jest teraz? - wyszeptała. - Szczęśliwy czy zadumany, smutny czy samotny? Nie mów mi, że jest samotny. Bo musisz wiedzieć. Zawsze wiedziałeś.
- Jest szczęśliwy Tesso. Radość daje mu patrzenie na nas razem, tak jak zawsze mnie sprawiało radość patrzenie na was dwoje.
Jace zobaczył, jak Clary odwzajemnia wzrok i posyła mu całusa, a jej rude włosy podskakują w końskim ogonie. Była tak drobna, delikatna niczym lalka, jak zresztą kiedyś ją postrzegał, zanim nie dostrzegł tego jaka jest silna.
- Nieważne, że właśnie się podpaliłem - powiedział. Żadnych przytulanek.
- Twoja strata. Pozwoliłbym ci się uściskać, ale szczerze mówiąc, zrobiłbym to z litości.
Oczy Aleca były wielkie, niebieskie i pełne udręki.
- Och, mój Alecu - powiedział Magnus. - Byłeś taki smutny. Nie wiedziałem.
- Isabelle!-wrzasnął, zadzierając głowę-Isabelle!
- Chole...- Clary chwyciła go za rękaw-Jesteś wampirem w samym środku Idrisu. Raczej nie powinieneś krzykiem zwracać na siebie uwagi.
- Isabelle! - zawołał ponownie-Rozpuść swoje krucze włosy!
- O Boże! - jęknęła Clary - coś było w tej krwi, którą dał ci Raphael, prawda? Zabiję go.
- On już jest martwy - zauważył Simon. (...)
- Kocham Cię Isabelle Lightwood!(...)
Coś z łopotem spadło z nieba. Dwie rzeczy: skórzane spodnie i falbaniasta koszula poety.
- Zabieraj swoje ciuchy i spadaj! - wrzasnęła Isabelle.