- Brałem udział w wielu kampaniach...
- Kampaniach?- ze zdumieniem powtórzyła Isabelle.
- On ma na myśli grę "Lochy i smoki" - wyjaśniła Clary.
- Grę? - wykrztusił Alec z niedowierzaniem. - Na wypadek gdybyś nie zauważył, to nie jest gra.
Powiadają, że lepiej znać swojego wroga, ale w czym pomoże świadomość, że słabość wroga jest również twoją słabością?
Przysunęła się i poczuła drżenie Sebastiana, kiedy wyszeptała, dotykając wargami jego policzka : - Bądź pozdrowiony, mistrzu.
- Uważam, że gdy ktoś kocha, powinien ci wybaczyć, jeśli naprawdę tego żałujesz.
- Są rzeczy, których nie da się wybaczyć.
Kołysała się w przód i w tył, przyciskając do siebie miecz, jakby był jedyną rzeczą, którą kochała, i pozwoliła krwi płynąć zamiast łez.
- Nienawidzę tracić ludzi. - W jej głosie pobrzmiewała dzika nuta. Rozpacz kogoś, kto stracił zbyt wiele, zbyt młodo. - Nienawidzę.
- Może powinienem coś kupić mamie - rzucił z goryczą w głosie. - Co najlepiej oddałoby życzenia: "Dziękuję, że wyrzuciłaś mnie z domu i udajesz, że nie żyję?"
- Orchidee?
Pokochałem cię lekkomyślnie od pierwszej chwili. Nie interesowały mnie konsekwencje. Mówiłem sobie, że powinny mnie obchodzić, mówiłem sobie, że ty tego chcesz, więc się starałem, ale bez skutku. Pragnąłem cię bardziej, niż chciałem być dobry. Pragnąłem cię bardziej niż czegokolwiek, kiedykolwiek.
Nie takiego syna potrzebowałem. Chciałem żołnierza. Myślałem, że Jonathan może zostać takim żołnierzem, ale miał w sobie zbyt wiele z natury demona. Okazał się zbyt dziki, zbyt gwałtowny, ani trochę subtelny. Już kiedy ledwo wyrósł z niemowlęctwa, bałem się, że nigdy nie wystarczy mu cierpliwości i współczucia żeby iść w moje ślady, pokierował Clave. Więc spróbowałem znowu z tobą. I z tobą miałem odwrotny problem. Byłeś zbyt łagodny. Zbyt empatyczny. Zrozum, mój synu...kochałem cie za to.
Do piątego roku życia spałem z drewnianym mieczem. Moimi pierwszymi książkami były iluminowane średniowieczne demonologie, a pierwszymi piosenkami, których się nauczyłem, śpiewy do odstraszania demonów. Wiem, co przynosi mi spokój, i nie są to piaszczyste plaże ani ptaszki ćwierkające w dżungli. Chcę mieć broń w ręce i strategię zwycięstwa.
Wieczność nie sprawia, że mniej się żałuje starty, tylko czyni ją łatwiejszą do zniesienia.