Już mnie zaczyna światło trudzić słońca,
I chciałbym świata doczekać się końca.
Na koń! Wynieśmy się stąd bez pożegnań -
Lepsze już to niż pożegnać się z życiem.
Nie jest złodziejem ten, kto się wykrada
Z potrzasku, w którym zamyka go zdrada.
Nic w ciągu życia, nie odznaczyło go tak szlachetnością, jak rozstawanie się z życiem. Umierał jakby był w śmierci ćwiczony, i jako nikczemną fraszkę odrzucił od siebie to, co mu było najdroższe.
Wszeteczeństwo, panie, trunek sprawia i nie sprawia: daje chętkę, ale odbiera możność.
Stać mnie na wszystko, co godne człowieka.
Kto się na więcej waży - ten nim nie jest.
Więcej obracania kluczem to bym miał chyba tylko jako odźwierny przy bramie do piekła!
(...) Pozór
Niewieści macie, ale wasze brody
Nie pozwalają mi w tę płeć uwierzyć.
Cóż, byłeś zrodzony
Z kobiety, chłopcze: a we mnie śmiech budzi
Taki napastnik - czyli każdy z ludzi.
Mnie także klęski w zapasach z fortuną
Tak umęczyły, żem gotów postawić
Na pierwszą lepszą kartę całe życie:
Niech się odmieni albo niech się skończy.
Wrócę niebawem. Gdy zło sięgnie dna,
Nie może zstąpić niżej - musi znowu
Wznieść się ku dawnej normalności.
W starej szacie wygodniej chodzi niż w nowym szkarłacie.
Chciwość wrasta korzeniami głębiej niż mijająca z wiekiem pożądliwość.
[akt IV, scena III].
W ludzkiej naturze nieposkromiony temperament bywa tym, czym tyrania w państwie.
[akt IV, scena III].
Najmniejszy ptaszek, lichy mysikrólik broni przed sową gniazdka z pisklętami.
[akt IV, scena II].
"Lęka się, kto się nie patrzy wesoło".
"Czemu tak samotny, w ponurych tylko marzeń towarzystwie"
"O żono, serce me skorpionów pełne"
"Dalej, dalej, siostry wiedźmy, czarodziejski krąg zawiedźmy".
Ja słowa niosę, które należało
Wyć na pustyni, by ludzkie ich ucho
Schwycić nie mogło.