Słynna powieść historyczna pisana "ku pokrzepieniu serc Polaków" żyjących pod zaborem pruskim. Opowiada o konflikcie Unii polsko-litewskiej z zakonem krzyżackim.
Wyrzeczcie się rozkoszy i rozpusty, zatwardzijcie wasze ciała i serca, gdyż oto widzę białość orłowych piór na powietrzu i szpony orła, czerwone od krwi krzyżackiej.
Niedziwowałbym się, choćbyś była głupia, boś od tego niewiasta, ale że rozum masz, to się dziwuję.
Leciały w górę skry, skrzesane żelazem, złamki drzewców, proporce, pióra strusie i pawie. Kopyta rumaków osuwały się po krwawych, leżących na ziemi pancerzach i trupach końskich. Kto padł ranny, tego miażdżyły podkowy.
Wojska polskie wysunęły się z lasu i zarośli w składnym szyku bojowym. W przodku stał hufiec tak zwany „ czelny,“ złożony z najstraszniejszych rycerzy, za nim walny — a za walnym piechota i lud najemny. Utworzyły się przez to między hufcami dwie długie ulice, po których przelatywał Zyndram z Maszkowic i Witold. Ten ostatni bez hełmu na głowie, w świetnej zbroi, podobny do złowrogiej gwiazdy lub do gnanego wichrem płomienia.
Rycerze nabierali tchu w piersiach i osadzali się mocniej w siodłach.
Bitwa miała tuż nastąpić.
Lecz był to człowiek mający nie tylko ciało, lecz i duszę z żelaza. Umiał łamać innych, umiał i siebie.
Bóg pobłogosławi wszelkim uczynkom mającym na celu dobro Zakonu.