Pierwszy tomik ballad autorstwa Adama Mickiewicza który został wydany w 18822 roku w Wilnie.
Choć czas te dzieje wymazał z pamięci,
Pozostał sam odgłos kary,
Dotąd w swych baśniach prostota go święci
I kwiaty nazywa cary.
Kocha cię drugi młodzieniec,
Ty jednemu oddasz wieniec;
Zostawże łzy i rumieniec
Dla nieszczęśliwego kochanka,
Gdy szczęśliwy bierze wieniec,
Z róż, liliji i rumianka.
Panie, zawołam, nad pany:
Jeśli nie możem ujść nieprzyjaciela,
O smierć błagamy u Ciebie,
Niechaj nas lepiej Twój piorun wystrzela,
Lub żywych ziemia pogrzebie!
Gdy oko brzegów przeciwnych nie sięga,
Dna nie odróżnia od szczytu:
Zdajesz się wisieć w środku niebokręga,
W jakiejś otchłani błękitu.
Ja umieram. — Ja nie płaczę.
/I wy chciejcie ulżyć sobie;/
Prędzej, poźniej, legniem w grobie,
Nie wrócą na świat rozpacze.
Srebrny król nocy dąży spocząć przy kochance.
Błyszczą w haremie niebios wieczne gwiazd kagańce,
Śród nich po safirowym żegluje przestworze
Jeden obłok, jak senny łabędź na jeziorze,
Pierś ma białą, a złotem malowane krańce.
Mówcie pacierze - krzyczy prostota -
Tu jego dusza być musi.
Jasio być musi przy swej Karusi,
On ją kochał za żywota!
Zbrodnia to niesłychana,
Pani zabija pana;
Zabiwszy grzebie w gaju,
Na łączce przy ruczaju.
Źle mnie w złych ludzi tłumie:
Płaczę, a oni szydzą:
Mówię, nikt nie rozumie;
Widzę, oni nie widzą!
Noc przeszła, zasnąć trudno;
Nie wygnać z myśli grzechu.
Zawsze na sercu nudno,
Nigdy na ustach śmiechu!
Niemasz zbrodni bez kary,
Lecz jeśli szczera skrucha,
Zbrodniarzów Pan Bóg słucha.
Jedzą, piją, lulki palą,
Tańce, hulanka, swawola;
Ledwie karczmy nie rozwalą,
Cha, cha! chi, chi! hejża! hola!
Dni nasze jak dni motylka;
Życiem wschód, śmiercią południe;
Lepsza w kwietniu jedna chwilka,
Niż w jesieni całe grudnie.
Bije raz, dwa, trzy... już północna pora:
Głuche wokoło zacisze,
Wiatr tylko szumi po murach klasztora,
I psów sczekanie gdzieś słyszę.
A ja ni ludziom, ni Bogu!
Niech ziarno w polu przepadnie,
Niech ginie siano ze stogu,
Niech sąsiad kopy rozkradnie,
Niech trzodę wyduszą wilki!
Niemasz, niemasz Marylki!
Ach, gdy z tobą, kochanie,
Smutku i szczęścia nie dzielę,
Smutek smutkiem zostanie,
Weselem nie jest wesele.