Gorszy niż rozbój jest sąd stronny
Gdzie prawo śpi - tam katy sędzie...
(...) nie to obciążą podsądnego, co już uczynił, ale to, co MOŻE zrobić, jeśli się go zaraz nie rozstrzela.
A skoro tak, to już mur-beton: jeden drugiemu nie może robić kawałów. To samo dotyczy rejkomu partii: rób, co ci mówią. Za to oni też nie zostawią cię na lodzie.
(o przesłuchaniach): (...) lepiej było udawać zupełnie nieprawdopodobnego, okrągłego bałwana: nie pamiętam ani dnia z całego mojego życia. Choć bij, zabij.
Podtrzymuje ich na duchu również tradycyjna na lewicowych partii iluzja, że to oni są obrońcami interesów ludzi pracy.
Nawet nasze wielkie państwo nie miało takiej mocy, aby wszędzie zniszczyć kiełki dobra i miłości!
Władza to trucizna, to wiadomo od tysiącleci. Obyż to nikt nigdy nie pozyskał władzy materialnej nad innymi! Ale dla człowieka, który wierzy, że jest nad nami coś wyższego - i jest dlatego świadomy własnej ograniczoności - władza nie jest jeszcze śmiertelną groźbą. Dla ludzi bez owej wyższej sfery władza to jad trupi. Jeżeli się nim zarażą, to nie ma ratunku.
Fatalizm jest właściwie dla zeka niezbędny, pomaga mu bowiem utrzymać jakoś równowagę duchową.
Dzień wyjścia na "wolność"! Jakby w tym kraju gdziekolwiek była wolność! Albo – jakby w ogóle można było obdarzyć wolnością kogoś, kto sam wcześniej nie wyzwolił się duchowo.
Wzywają na przykład na posterunek milicji dwie niewiasty z Leningradu (sprawa Smiełowa).
- Czy byłyście na prywatce w towarzystwie męskim?
- Byłyśmy.
- Czy doszło do stosunków płciowych? (A to już ściśle ustalone, donos był).
- Doszło.
- Wobec tego jedno z dwojga: alboście te stosunki miały dobrowolnie, albo też niedobrowolnie? Jeżeli dobrowolnie, to mamy was od tej chwili za prostytutki, dawać tu dowody z leningradzkim meldunkiem i w 48 godzin won z Leningradu!
Jeżeli niedobrowolnie - no to piszcie podania jako poszkodowane i wytaczamy sprawę o gwałt! Niewiasty wcale nie chcą wyjeżdżać z Leningradu. Partnerzy ich dostają zatem po 12 latek.
Dziś, gdym nabrał już wody łyk świeżej Z Twoich źródeł w usta oniemiałe – Panie świata! Oto znowu wierzę! Nawet w mym odstępstwie przy mnie stałeś...
Nie, twarde diabeł ma rogi! Bo już taka jest nasza ojczyzna: żeby na cały sążeń pchnąć ją ku tyranii - dość brwi zmarszczyć albo kaszlnąć. Żeby na jeden cal zaś pociągnąć ją ku swobodzie - trzeba sto wołów zaprząc i każdego osobnym biczyskiem poganiać: „A gdzie zawracasz, a zasię! A ciągnijże równo!”.
Przypisywałem sam sobie bezinteresowną ofiarność. A tymczasem byłem gotowym materiałem na oprawcę. I gdybym za czasów Jeżowa trafił do szkoły NKWD, być może dla Berii byłbym w sam raz (...) Gdybyż to było takie proste, że są gdzieś te czarne charaktery w czarnych zamiarach wykonujące swoją czarną robotę i że trzeba tylko umieć je rozpoznać i zniszczyć! Ale linia podziału między dobrem a złem przecina serce każdego człowieka. A kto gotów jest odciąć kawałek własnego serca?
Kusztyka w biegu na wzór kaczki Przodownik pracy – pchając taczki!
Należałoby w nim przypatrzyć się temu drżącemu światłu, które z upływem czasu promieniować zaczyna na kształt aureoli z duszy samotnego więźnia. Oderwany od marności powszedniego życia w sposób tak zupełny, że nawet liczenie mijających minut pozwala mu na intymne obcowanie ze Wszechświatem – samotny więzień powinien uwolnić się od całego tego balastu niedoskonałości, który przeszkadzał mu dawniej, nie pozwalając skla-rować się życiu aż do przejrzystości.
(…) płaczem kary się nie zmniejszy, a śmiechem długów nie narobi.
Na stronicach tej grubej książki znaleźliście już wiele słów przebaczenia. I oto słyszę głosy sprzeciwu, głosy pełne zdziwienia i oburzenia: musi być jakaś granica! nie wszystkim przecież wolno wybaczać!
A ja też nie wszystkim przebaczam. Tylko tym - co leżą w prochu. Dopóty, dopóki stoi jak bożyszcze na szczytach i marszcząc władczo brwi z całą obojętnością i butą łamie tysiącom ludzi życie - dajcie mi, proszę, kamień i to jak najcięższy! A no, weźmy się razem całą kupą za taran i strąćmy go z piedestału! - ale gdy tylko runął, gdy upadł i od zetknięcia z twardą ziemią pierwsza szczelinka otwarła się w jego zakrzepłej świadomości - precz z kamieniami! On sam już wraca do ludzkiej gromady.
Nie zagradzajcie mu tej ścieżki, sam Bóg ją wytyczył.