Odkąd umarł Gandhi, nie ma z kim porozmawiać.
Z osobą Tołstoja, podobnie jak z Gandhim, zawsze łączyły się niejakie wątpliwości. (...) To prawda, Tołstoj wyrzekł się majętności, sławy i przywilejów, odrzucał też wszelkie formy przemocy i był gotów zapłacić za to, narażając się na cierpienie, niełatwo jednak dać wiarę, że odrzucił również zasadę przymusu czy bodaj też pragnienie, żeby zmuszać do czegoś innych. Bywają rodziny, w których ojciec mówi do dziecka: "Dostaniesz w ucho, jeśli jeszcze raz to zrobisz" - podczas gdy matka, której oczy szklą się od łez, bierze pociechę w ramiona i szepcze słodko: "Kochanie, czy to ładnie psocić tak mamusi?". No i kto zaprzeczy, że drugi sposób jest mniej tyrański niż pierwszy? Najistotniejsze nie jest bowiem rozróżnienie pomiędzy przemocą a jej odrzuceniem, lecz pomiędzy żądzą siły a nieodczuwaniem takiego pragnienia.