Jestem wychowawcą i cała sztuka polega na tym, żeby tak mówić do młodzieży, żeby grupa miała poczucie, że mówię do wszystkich, a zarazem każdego widzę i do każdego mówię.
Jednak proszę spróbować mnie zrozumieć: w garniturze czułbym się jak pajac... Przy okazji wyborów prezydenckich na siłę wduszono mnie w garnitur i krawat... Garnitury z tego okresu dawno już porozdawałem.
Jako pierwszy nawiązałem kontakt z zachodnimi agencjami, które uznały mnie za źródło absolutnie wiarygodne. Dlatego ludzie zamykani na ulicy wołali: „Nazywam się X. Aresztują mnie. Dzwońcie pod numer 39–39–64!” Latem 1980 r. mój dom zamienił się w strajkowe biuro informacyjne (...).
Wielu z moich przyjaciół stało się moimi wrogami, wielu nieprzyjaciół zaprzyjaźniło się ze mną, ale obojętni pozostali mi wierni.
Widziałem raz żywy symbol triumfu człowieka. Stał już nad przepaścią i zrobił wtedy w nią siusiu.
Twarz wroga przeraża mnie wtedy, gdy widzę jak bardzo jest podobna do mojej.
Tam, gdzie zagrzebią moje serce, wyrośnie róża. Z ciernia.
Śniła mi się we śnie rzeczywistość. Z jaką ulgą się obudziłem.
Czasem zdaje mi się, że istnienie jest powszechną halucynacją ludzkości.
Czasem wzdrygam się na myśl, że mogę w sardynce ukąsić jakiegoś Jonasza z biblii dla krasnoludków.
Chciałem powiedzieć światu tylko jedno słowo. Ponieważ nie potrafiłem tego, stałem się pisarzem.
Udaję się w poszukiwaniu wielkiego być może. Spuście kurtynę, farsa skończona.
Nie posiadam nic cennego. Zostawiam wiele długów. Resztę zapisuję biednym.
Nie jestem ani satyrykiem, ani humorystą, te etykietki są mi bardzo niemiłe, jestem (...) czystej krwi błaznem i nie widzę innego odcienia na wyrażenie swego temperamentu literackiego.
Myślałem, że będę miał zaszczyt być pochowanym w Żaganiu.
Czego nie wybaczyłem Wagnerowi nigdy? Że stał się powolny żądaniom Niemców – że stał się państwowo niemieckim.