Gdyby życzenia były końmi, żebracy nie chodziliby pieszo.
Ludzie, którzy mają całkowicie puste łby zawsze żyją najdłużej.
Zegar, który nie działa, dwa razy dziennie pokazuje dobrą godzinę.
Niekiedy bardziej liczy się głos opowiadający jakąś historię niż sama opowieść.
Łatwiej jest żyć w jakimś ustroju niż go zwalczać.
Nie ucieka, kto się cofa.
Onanizowała się w śmietniku. Na ulicy. W śmieciach. W dzień. Obok przechodziło masę ludzi, nie zwracając uwagi na podniecone, zwierzęce, obłąkane podniecenie. Jęki śmiecia ludzkiego. Bezdomna, narkomanka, wariatka w agonalnym już stanie. Nie kontrolująca żadnych czynności życiowych. Jak Lizawieta u Dostojewskiego.
Była "boginią tajemniczych przerażeń nad własną dziwnością w pospolitości"- jedność w wielkości, ciągłość w przerywalności.
Każdy żyje zamknięty we własnym świecie jak w więzieniu, a myśli, że ten obłok wieczorny, który widzi w chwili zamyślenia nad wiecznością, przelatuje też na niebie drugiego człowieka...
Do jednej filiżanki wlać ocet i olej,
I spójrz! Niezłomni, niepogodni, walczą.
Samotność jest przyjemnością dla tych, którzy jej pragną, i męką dla tych, co są do niej zmuszeni.
Łatwiej łgarstwo zadawać niż gardło nadstawiać, łatwiej pieczętować woskiem niż krwią.
Patrzy w lustro i nie widzi, że odbicie w lustrze jest nim. Nie widzi tego, że jest to jego odbicie, bo nie widzi, że patrzy w lustro. Nie widzi, że patrzy w lustro, bo nie widzi, że sam jest lustrem i że ustawione naprzeciw niego lustro jest tym samym lustrem, jednym lustrem. Bo wymysł to jest jedno lustro, które jest dwoma ustawionymi naprzeciw siebie lustrami. Dlatego dwoma lustrami i dlatego ustawionymi naprzeciw siebie, en face, żeby móc trwać, żeby móc manifestować się, żeby móc nieskończenie przeglądać się, podglądać, rozglądać, maskować, opisywać, przepisywać, popisywać, ale nigdy naprawdę siebie w całości nie zobaczyć. Sztuczka iście szatańska. Bo zobaczyć siebie w całości, w pełni, znaczyłoby zobaczyć, że oba lustra są jednym lustrem i że z tej strony i z tamtej strony tego jednego lustra (nie) stoi nikt.
Ciężko się żyje bez iluzji.
Najgorzej za dużo chcieć. Wtedy potrzebom nie ma końca.
Jakże bezbronni jesteśmy wobec pochlebstw!
Dziwne, ludzie klną od rana do wieczora, ale kiedy słyszą przez radio znanego człowieka, którego szanowali, jak w każdym zdaniu mówi, są w jakiś sposób rozczarowani.
Istotą kraju kolonialnego jest to, że w życiu kraju podbitego wytwarza on całe szeregi przepaści. Wszędzie powstają te przepaście: w ekonomice, w uwarstwieniu społecznym, w mentalności ludzkiej. Dla kraju kolonialnego charakterystyczny jest obraz, na którym widzimy najnowocześniejszą zautomatyzowaną fabrykę tranzystorów, a przy ścianie tej fabryki zaczynają się pieczary, gdzie mieszkają ludzie posługujący się do dziś drewnianą motyką. „Patrzcie, jakie wybudowaliśmy im wspaniałe szosy” – mówią koloniści. Tak, ale przy tych szosach leżą wioski, których ludność nie wyszła jeszcze z paleolitu.
Obecnie żyjemy w świecie tak złożonym i trudnym, a wokół nas dzieje się tak wiele rzeczy, że nieustannie musimy sprawdzać, co myślą na ten temat inni, konsultować się i radzić, sięgać po coraz to nowsze lektury. Dzisiaj po prostu świata nie da się ogarnąć umysłem jednostki, ponieważ nasza wiedza jest sumą wielu informacji, oglądów i punktów widzenia. Rzeczywistość globalną można poznać wyłącznie poprzez zbiorowy, kolektywny umysł.
Może być rozwój, który wzbogaca społeczeństwo i czyni jego życie lepszym, wolnym i sprawiedliwym, ale rozwój może może mieć także charakter przeciwny. Tak jest w systemach jedynowładczych, gdzie elita utożsamia swój interes z interesem państwa (jej instrumentem panowania) i gdzie rozwój, mając jako cel umocnienia państwa i jego aparatu represji, umacnia dyktaturę, niewolę, jałowość, nijakość, pustkę egzystencji.