Byle drobiazg stare ciało do łóżka połozy.
W nieszczęściu ludzie szybko się starzeją.
Największą zmianą na świecie jest to, że młodzi nie uczą się od starych, młodzi uczą starych zrozumieć obecny świat.
Starcy po raz drugi w życiu stają się dziećmi.
Obojętność dla śmierci jest cechą umysłów dojrzałych, a pociąg do życia wiecznego - zapowiedzią nadchodzącej starości.
Starość nie czyni dziecinnym, jak mówią, odnajduje tylko w nas prawdziwe dzieci.
Młodzi myślą, że starzy są głupi, ale starzy wiedzą, że młodzi są głupi.
Może im człowiek jest starszy, tym ważniejsza staje się dla niego przeszłość? Bo przyszłość, jaką ma przed sobą, jest coraz krótsza.
Głupi i zapominalski jest stary, który nie docenia siły młodości...
Starzy ludzie ponoszą winę, jeśli zapomną jak to jest, kiedy jest się młodym.
O! ci młodzi ludzie,
Odchodzą od nas i wołają głośno:
Idziemy szukać szczęścia.
Więc my, starce,
Cośmy przebiegli po tej biednej ziemi,
A nigdy szczęścia w życiu nie spotkali;
Możeśmy tylko szukać nie umieli...
Stary człowiek - to myśląca ruina.
Starość to czas dawania. Jesteś jak jabłonka obwieszona jabłkami, które już tobie są niepotrzebne. Nieważne jest już rozmnażanie się, tylko żeby obdzielić innych tym, co masz i historiami, wspomnieniami, myślami.
Tak wygląda starzenie się: żywa sprężysta tkanka twardnieje, człowiek zastyga od środka. (...) Także stopy są stopami innego człowieka, trudno byłoby nawet powiedzieć, czy należą do kobiety, czy do mężczyzny. Całe to zamieszanie z płciami rozmywa się z czasem. Stare kobiety i starzy mężczyźni upodobniają się do siebie.
Był rozczarowany. Myślał, że starość otwiera to trzecie oko, którym widzi się wszystko na wskroś, które pozwala rozumieć, jak działa świat.
Już miał rzucić jakąś dowcipna uwagę, ale nie zrobił tego. Z wiekiem przychodzi umiar.
Powiadają, że często tak bywa ze starymi ludźmi, iż - parafrazując Springsteena - dwa serca stają się jednym. Kiedy jedno umiera, drugie podąża za nim.
Postarzał się, to oczywista obserwacja, ale często słyszymy, że starzenie się to proces stopniowy. Może tak jest, jednak w przypadku ojca to było raczej jak spadek z urwiska. Przez długi czas dzielnie trzymał się klifu – był zdrowy, silny, pełen energii – ale kiedy w końcu się puścił, spadł nagle i szybko.
Kiedy osiągasz pewien wiek, przestają cię dostrzegać. Widzą w tobie tylko rozsypujące się próchno.
Starzejemy się, pewnie, ale pod wieloma względami jesteśmy tacy sami jak kiedyś.