Boże po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty (...) dzisiaj, gdy mi tak smutno, i duszno, i ciemno – uśmiechnij się nade mną.
Iluzoryczna radość jest często warta więcej niż prawdziwy smutek.
Nieustanne starania obliczone na usunięcie cierpienia nie dają nic poza zmianą jego postaci. Pierwotnie jest nią brak, nędza, troska o zachowanie życia. Jeśli udało się wyrugować ból w tej postaci, co bardzo trudne, to natychmiast pojawia się on w tysiącu innych (...). Jeśli nie może pojawić się w żadnej innej postaci, to przychodzi wreszcie w smutnej, szarej szacie przesytu i nudy (...). Jeśli wreszcie uda się tę spłoszyć, to trudno będzie nie wpuścić znowu cierpienia w jednej z poprzednich postaci i w ten sposób taniec zaczyna się od początku.
Jesteśmy tak ślepi, że nie wiemy, kiedy się martwić, a kiedy cieszyć; oddajemy się prawie zawsze fałszywym radościom i smutkom.
Nic nie napełnia serca takim smutkiem, jak symetria. Symetria bowiem to nuda; nuda zaś to dno smutku. Rozpacz ziewa. Można sobie wyobrazić rzecz jeszcze straszniejszą niż piekło mąk – piekło nudy.
Wszelką radość płaci się smutkiem jej zgonu.