- Zważ, Sanczo - rzekł Don Kichote - że miłość na nic nie zważa ani nie trzyma się w szrankach rozumu w swoich poczynaniach, podobna z natury jest śmierci: tak samo godzi w wysokie pałace królów, jak w nędzne strzechy pasterzy, a kiedy jakąś duszą całkowicie owładnie, to najpierw odejmuje jej lęk i wstyd.
Wszystko, co jest nieodwołalne, jest wielkie. Na tym tylko polega wielkość śmierci, pierwszej miłości, stracenia dziewictwa i tak dalej. Wszystko, co można zrobić parę razy, staje się już przez to małym.
Tak samo umierają ludzie kochani i ci, których nikt nie kocha. W rachunku życie - śmierć miłość nie odgrywa żadnej roli. Każdy z nas miał swój niepowtarzalny początek i będzie miał swój własny koniec, który będzie musiał przeżyć sam i tylko sam, nikt go w tym nie zastąpi. Nie warto więc dużo myśleć o tych, co nas kochają, ani przywiązywać do tego zbyt dużej wagi, bo w tej jednej ostatniej chwili miłość się nie będzie liczyć, ani nienawiść, ani przyjaźń, tylko każdy z nas będzie samotny ze swoją własną trwogą. Śmierć jest sprawą, którą każdy musi sam załatwić.
Ja nie patrzę na alkoholika, ponieważ on mnie nie dotyczy, ja nim nie jestem. Ale patrzę na własny los, który niczym się nie różni, gdyż ma tę samą potrzebę miłości. Miłości jak nauka chrystusowa, która mówi oprzyj się na tym, a wygrasz ten swój pobyt na ziemi tak boleśnie dla nas określony. Gdyby nie ten fakt, życie nie miałoby sensu. Jak mówi Seneka, jak można bać się śmierci, skoro od chwili kiedy pojawiamy się na świecie do niej zmierzamy. Filozofowi łatwo to powiedzieć, ale my się musimy z tym użerać przez osiemdziesiąt lat.
Strach przed miłością to strach przed życiem, a kto boi się życia, tego już w trzech czwartych uważać można za umarłego.
Śmierć, tak jak miłość, jest romantyczną ucieczką.
Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.
Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczą główną,
Powiem ci: śmierć i miłość – obydwie zarówno.