Kiedy zbliżamy się do prędkości światła, energia takiego ciała zaczyna gwałtownie rosnąć. Gdybyśmy chcieli rozpędzić ciało posiadające masę do prędkości równej prędkości światła, musielibyśmy w to wpakować nieskończoną ilość energii, czym nikt nie dysponuje. [...] Gdybyśmy mieli obiekt poruszający się z prędkością nadświetlną, nie bylibyśmy w stanie go spowolnić do prędkości podświetlnej. Gdyby obiekty nadświetlne istniały – a nie wiemy, czy istnieją – to wiadomo, jak by się zachowywały. Otóż miałyby energię tym większą, im wolniej by się poruszały, więc gdybyśmy chcieli spowolnić je do prędkości mniejszej od prędkości światła, też musielibyśmy włożyć w to nieskończoną energię. Możemy zatem zbliżać się do prędkości światła z obu jej stron, ale nie możemy jej osiągnąć.
Nasze wyobrażenia o czasie i przestrzeni podsuwają nam takie przekonanie, że czas to coś zupełnie innego niż przestrzeń, że to dwa różne byty. Wydaje nam się, że jedno jest osadzone w drugim i są niezależne od siebie. Tymczasem czas jest zadziwiająco podobny do przestrzeni, co wydaje się kłócić z naszą codzienną percepcją.
Ktoś zadał mi bardzo proste pytanie, a ja nie mam pojęcia, jaka jest odpowiedź:
Co by się stało gdyby zderzyły się dwie czarne dziury z tym, że jedna zbudowana z antymaterii?
Ogólna teoria względności opisuje grawitację jako zakrzywienie czasoprzestrzeni - w bardzo dziwny sposób. Ale dlaczego równania Einsteina są spełnione - tego nie wiemy.
O ile w pracy fizyka teoretyka potrzebny jest długopis, papier i kosz na śmieci, to w przypadku filozofów ten ostatni okazuje się całkiem zbędny.
Zamiast obchodzić stulecie odkrycia ogólnej teorii względności, które niedawno przypadło, przyzwoiciej byłoby celebrować stulecie nieodkrycia kwantowej teorii grawitacji.
Pomimo dziesiątek tysięcy eksperymentalnych prób, nikomu nie udało się uzyskać choćby jednego doświadczalnego wyniku, który podważałby teorię względności bądź teorię kwantową. Jest oczywiste, że pierwsza osoba, która zdoła wykonać taki eksperyment, ma Nagrodę Nobla w kieszeni. Bowiem za skuteczne kontestowanie status quo w fizyce się nagradza, a nie ekskomunikuje, jak w religii.
Dopóki obserwator nie wykona pomiaru, istnienie położenia, pędu czy jakiejkolwiek innej fizycznej wielkości jest w pewnym sensie jedynie naszym przesądem. (...) W świecie kwantowym pojedyncza cząstka „staje się” dopiero wtedy, gdy zostaje zmierzona przez obserwatora, mimo że obserwator sam składa się z takich samych cząstek.
Kiedy podróżujesz z prędkością bliską prędkości światła, możesz pokonywać ogromne odległości w krótkich odstępach czasu. [...] Ale jeśli to zrobisz, a potem wrócisz, to w miejscu, do którego wrócisz, minie ogromna ilość czasu. [...] Więc problem z Gwiezdnymi Wojnami nie polega na podróżowaniu Sokołem Millennium, z prędkościami bliskimi prędkości światła, skacząc na duże odległości w krótkich odstępach czasu. Chodzi o to, że po powrocie, wszyscy byliby martwi.
Czasoprzestrzeń dyktuje masie jak się poruszać, a masa dyktuje czasoprzestrzeni jak się zakrzywiać.
Bit (kwant) symbolizuje ideę, że każdy element świata fizycznego ma u swojej podstawy — w większości przypadków w bardzo głębokiej podstawie — niematerialne źródło i opis; to, co nazywamy rzeczywistością, powstaje w ostatecznym rozrachunku z zadawania pytań tak-nie i rejestrowania odpowiedzi wywołanych przez sprzęt; w skrócie, że wszystkie rzeczy fizyczne mają źródło w teorii informacji i że jest to wszechświat partycypacyjny (współzależny).
Czy sam mechanizm powstania wszechświata jest bezsensowny lub niewykonalny, albo jedno i drugie? Chyba że wszechświat ma gwarancję, że gdzieś i przez jakiś krótki czas w swojej przyszłej historii wytworzy życie, świadomość i obserwację? Zasada kwantowa pokazuje, że w pewnym sensie to, co obserwator zrobi w przyszłości, definiuje to, co dzieje się w przeszłości – nawet w przeszłości tak odległej, kiedy życie wtedy nie istniało, a jeszcze bardziej pokazuje, że „obserwacja” jest warunkiem wstępnym jakiejkolwiek użytecznej wersji „rzeczywistości”.
Idea, że E=mc2, miała być z założenia neutralna, ale w rezultacie narodziły się z niej bomby atomowe. I zrzucono je na Hiroszimę i Nagasaki.
Myślę, że o wieczności najlepiej opowiedzieliby dzisiejsi fizycy. Oni wiedzą, że nic nie znika. Podobno nawet dźwięk nie znika, tylko gdzieś tam drży i drży w nieskończoności. My nie znikamy. Zmienia się forma materii, ale istnieć nie przestaje. Nie wiem, nie znam się na tym, ale tak o tym myślę.
Ale jak wszystkim wiadomo, istnieje naturalna siła przyciągania między cząsteczkami, a im bliżej siebie są cząsteczki, tym większa siła przyciągania.
Co mówi fizyka o szczęściu? – To samo co o klaskaniu jedną ręką.
Fizyka (...) jest wąskim szlakiem wytyczanym przez czeluście nieposiężne dla ludzkiej wyobraźni. Jest to zbiór odpowiedzi na pewne pytania, które zadajemy światu, a świat udziela odpowiedzi pod warunkiem, że nie będziemy mu stawiali innych pytań, tych, które wykrzykuje zdrowy rozsądek.
Podróżować w czasie można - jak dotychczas - tylko naprzód i to w ramach biologicznych możliwości organizmu.
PRĘDKOŚĆ UCIECZKI – minimalna, niezbędna prędkość, jaką musi posiadać obiekt, by opuścić pole grawitacyjne ciała niebieskiego. W przypadku czarnej dziury nawet prędkość światła jest niewystarczająca.
Ludzkie łaknienie prostoty umożliwiło karierę brzytwy Ockhama, zabraniającej mnożenia bytów, a więc komórek klasyfikacyjnych, ponad konieczność. Jednak różnorodność, której nie chcieliśmy przyjąć do wiadomości, zwycięża nasze uprzedzenia. Dziś fizycy stawiają już porzekadło Ockhama na głowie, utrzymując, że możliwe jest wszystko, co nie jest zakazane.