Do Sieny przyjechałem z Neapolu i z Neapolu przywiozłem skłonność do pizzy. Jest to potrawa znakomicie podkładająca się pod wino. Z grubsza biorąc, pizza jest plackiem, na który nałożono pokrajane pomidory, cebulę, fileciki anchois, czarne oliwki. Rodzajów jest mnóstwo, od wymyślnej capriziosy do popularnej, wypiekanej na ogromnych blachach i sprzedawanej na porcje.
Zjadłem dwie takie porcje i zamawiam trzecią. Właścicielka trattorii jest wyraźnie wzruszona. Mówi, że jestem gentile. Potem pyta o narodowość i dowiedziawszy się, że jestem Polacco, woła z niekłamanym entuzjazmem: bravo! Wzywa też na świadka tego historycznego zdarzenia zaspanego męża i grubą córkę. Wszyscy oni stwierdzają, że Polacy są motto gentili e intelligenti. Jeszcze chwila, a będę musiał zatańczyć zbójnickiego i zaśpiewać arię z kurantem. Niespodziewanie właścicielka zadaje mi pytanie, czy w Polsce są rozwody. Łżę, że nie ma, i teraz zalewa mnie z głową fala zachwytów.
(...) my, Włosi, nie jesteśmy w tej samej sytuacji co Amerykanie. Nie jesteśmy ich tyglem ras i narodów, ich mozaiką różnorodności posklejanych w całość wspólnym obywatelstwem (...) nasza tożsamość kulturowa jest dobrze określona od tysięcy lat, nie możemy znosić migracyjnej fali ludzi, którzy z nami nie mają nic wspólnego...Którzy nie są gotowi, by stać się takimi jak my, by asymilować się wśród nas jak lotaryńscy Habsburgowie z Toskanii czy Burbonowie z Neapolu.
W Hiszpanii a zwłaszcza we Włoszech, swoboda zachowania nigdy nie wskazuje na stopień zażyłości łączącej ludzi.
(...) we Włoszech płacimy sprawiedliwości za milczenie, a we Francji przeciwnie: kiedy gada.
Ale tacy już ci Włosi; jeśli nie olśniewają niczym wschodni magowie, przypominają starych Żydów.
Włosi mają bel canto, a Polacy mają logikę.
Anglikowi obce jest przeświadczenie właściwe hiszpańskiemu czy włoskiemu chłopu, że prawo to jedna wielka granda.
To, że dany region akurat w tym momencie dziejowym przynależy do jakiegoś państwa, nie przekreśla wiekowego formowania własnej, odrębnej kultury kulinarnej. Kuchnia narodowa to jest pomysł XX-wieczny. Może to niektórych zdziwić, ale po raz pierwszy terminu kuchnia włoska użył Benito Mussolini. Wtedy taka uniformizacja była związana z dążeniem autorytarnych reżimów do tego, żeby coś było narodowe, a tym samym lepsze od innych.
W Stanach przez trzydzieści lat jadłem lunch na stojąco i w pośpiechu. We Włoszech to nie do pomyślenia, tam jedzenie jest przyjemnością, którą się celebruje.
Powiadano o Rzymianach, iż rozkazywali narodom, ale słuchali żon.
Może potrafię powiedzieć, który Włoch jest prawdziwy, a który jest pozerem? Nie. Dla mnie oni wszyscy wyglądają jak pozerzy.
Co Włoch wymyśli, a Niemiec zrobi, to Polak kupi.
Co Włoch - to doktor, co Niemiec - to kupiec, co Polak - to żołnierz.
Ankieterzy pytali Włoszki, czy przespałyby się ze mną. Aż 30 proc. powiedziało "tak", a 70 proc. "co, jeszcze raz?"
Wy Włosi nie macie pojęcia o miłości. We włoskich operach męskie soprany skrzeczą, a grubaski wywracają oczami! To nie miłość, to bzdury!