Trwanie w cichej desperacji to angielska droga.
Wielka Brytania od 500 lat do swoich priorytetów strategicznych zalicza walkę z Polską, z Rzeczpospolitą, z Koroną. Królestwo Zjednoczonej Wielkiej Brytanii od wieków do swojej racji stanu zalicza niszczenie wszelkich, że tak powiem projektów geopolitycznych, które miałyby zapewnić Polakom dostatek, suwerenność i bezpieczeństwo. Jeżeli ktoś dziś bierze za dobrą monetę deklarację Pana Camerona no to to jest bardzo odważne, bo to oznacza, że taki ktoś wierzy, że po setkach lat polityka brytyjska reorientuje się. (…) na razie Brytyjczycy przez Kanadę musztrują i zbroją Ukraińców, to robią Brytyjczycy. No z całą sympatią i życzliwością to właśnie jest tradycja – od „chmielnicczyzny” do rzezi wołyńskiej agentura brytyjska w europie środkowej specjalizowała się w podżeganiu w napuszczaniu rezunów ukraińskich na Polaków, trzeba sobie zdawać z tego sprawę.
Brytyjczycy musieli najwyraźniej zapomnieć, że Wielka Brytania nie jest już potęgą kolonialną, a Rosja – dzięki Bogu – nigdy nie była brytyjską kolonią.
Anglia to imperium, Niemcy to rasa, Francja to osoba.
Stary, poczciwy torys, świetny premier na czas wojny, zadba, żeby Anglia ocalała. Ale Churchill nie może rządzić po wojnie, nie nadaje się. Musimy im dać do zrozumienia, że nie jesteśmy „dobrym wujkiem”, który wyciągnie brytyjskie imperium z kłopotów, a potem da się spławić. Ważą się losy brytyjskiego imperium: niewiele osób wie, że przez długi czas brytyjscy i niemieccy bankierzy trzymali w garści światowy handel…
Brytyjczycy nie cofną się przed niczym, by utrzymać przeszłość.
Anglia nie śpieszy się nigdy, albowiem jest wieczna.
W przeciwieństwie do Francuzów Anglicy to sprytni kolonialiści. Ich kolonializm nie jest spowity w obłok frazesów o misji zbawienia i cudzie cywilizacji. Dla nich kolonializm to interes jak każdy inny i tak do niego podchodza.
Ach ta cudownie nieobliczalna angielska pogoda...
Do 1937 r. cała inteligencja była w stanie mentalnej wojny. Myśl lewicowa zredukowała się do „antyfaszyzmu”, czyli do negatywu, a z prasy płynął potok nienawiści skierowanej przeciwko Niemcom, i rzekomo sympatyzującym z Niemcami politykom. Rzeczą, która naprawdę przerażała mnie w wojnie w Hiszpanii, nie była przemoc, jakiej byłem świadkiem, ani nawet partyjne waśnie w kuluarach, ale natychmiastowe ponowne pojawienie się w kręgach lewicowych mentalności Wielkiej Wojny. Ci sami ludzie, którzy przez dwadzieścia lat szydzili z pozycji własnej wyższości nad wojenną histerią, natychmiast wpadli z powrotem w mentalne slumsy roku 1915.
Ale jest jeszcze jedna rzecz, która niewątpliwie przyczyniła się w tych latach do kultu Rosji wśród inteligencji angielskiej, a jest nią łatwość i bezpieczeństwo życia w samej Anglii. Ze wszystkimi niesprawiedliwościami Anglia jest nadal krajem habeas corpus, a przytłaczająca większość Anglików nie ma doświadczenia z przemocą ani nielegalnością. Jeśli dorastałeś w takiej atmosferze, wcale nie jest łatwo sobie wyobrazić, jak wygląda despotyczny reżim.
Lecz oto niestety okazało się, że nauka niekoniecznie jest tożsama ze zdrowym rozsądkiem. (...) Współczesne Niemcy są państwem znacznie bardziej naukowym aniżeli Anglia i znacznie bardziej barbarzyńskim. Wiele z tego, co [Herbert George] Wells stworzył w swojej wyobraźni i co popierał, urzeczywistniło się w nazistowskiej Rzeszy. Porządek, planowanie, wspieranie nauki przez państwo, stal, beton, samoloty - to wszystko tam jest, służy jednak ideologii właściwej epoce kamiennej. Nauka wspiera tam w walce przesądy i zabobony.
(...) mentalność konspiracyjna, która rozwinęła się w państwach policyjnych Europy, to w Anglii spory handicap. Naród angielski w swojej masie nie akceptuje ideologii zdominowanej przez nienawiść i bezprawie. Okrutne ideologie z Kontynentu - nie tylko komunizm i faszyzm, lecz także anarchizm, trockizm, a nawet ultramontański katolicyzm - akceptuje tylko nasza inteligencja, która tworzy coś na kształt wyspy fanatyzmu na morzu ogólnej nieokreśloności. Rzecz znamienna: angielscy pisarze rewolucyjni z konieczności posługują się nienaturalnym językiem, w którym istotna frazeologia jest na ogół tłumaczeniem obcych wyrazów. Nie istnieją rdzenne angielskie słowa oddające idee, którymi ludzie ci zajmują się na co dzień.
W Anglii powszechnie potępia się prześladowanie słabszych, a poza tym popiera się słabszego tylko dlatego, że jest słabszy.
Anglikowi obce jest przeświadczenie właściwe hiszpańskiemu czy włoskiemu chłopu, że prawo to jedna wielka granda.
Anglicy nigdy nie staną się narodem filozofów. Zawsze będą przedkładać instynkt nad logikę oraz charakter ponad inteligencję.
(...) Anglicy to bardzo słabi lingwiści. Ich własny język jest pod względem gramatycznym tak prosty, że jeśli nie poddano ich w dzieciństwie surowej dyscyplinie nauki języka obcego, często nie rozumieją, co to jest rodzaj, osoba i przypadek.
Szczególną i, według współczesnych kryteriów, wysoce oryginalną cechą Anglików jest to, że przestrzegają oni reguły, żeby nie zabijać się wzajemnie. Pomijając małe "modelowe" kraje, które są tutaj wyjątkiem, Anglia jest jedynym państwem europejskim, gdzie polityka wewnętrzna jest, w większej lub mniejszej mierze, ludzka i przyzwoita. Wielka Brytania jest państwem - co było faktem na długo przed powstaniem faszyzmu - w którym uzbrojeni osiłkowie nie polują na ulicach na ludzi oraz nikt nie obawia się tajnej policji.
To co mnie najbardziej razi to operowanie inwektywami, zamykanie przeciwnikowi ust poprzez zastępowanie argumentów pomówieniami i próbami dyskredytacji, przylepianie rozmaitych etykietek. W Polsce przydałby się kodeks karny podobny do brytyjskiego, który nakłada niesłychanie ciężkie kary za zniesławienie. W Polsce te kary są wręcz śmieszne, podczas gdy szkody wyrządzane przez pomówienia – ogromne. Jest to moim zdaniem niewątpliwa pozostałość starego systemu, w którym przeciwnika albo się zamykało, albo usiłowało się go zdyskredytować. Nie odwoływano się do argumentów bo w tej konkurencji dawny reżim był słaby.
W Anglii polegamy na wygodnym odstępie czasu wynoszącym pięćdziesiąt lub sto lat, pomiędzy przekonaniem, że coś należy zrobić, a próbą zrobienia tego na serio.