Tajniki polityki? Podpisać dobry traktat z Rosją.
W Rosji opozycja nie próbuje zwyciężyć w wyborach; my próbujemy mieć wybory.
Gdy rozpadł się ZSRR, nasi przeciwnicy płakali krokodylimi łzami, lecz pod stołem zacierali ręce z zadowolenia. Amerykanie zaczęli otaczać Rosję wszelkimi niby to obronnymi pierścieniami. NATO zaczęło się rozszerzać na wschód.
Potem NATO bez akceptacji ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ wmieszało się w wojnę domową w Jugosławii. To był precedens. Wszystko to spowodowało re akcję zwrotną w Rosji. Ktokolwiek by nie zasiadał wtedy na Kremlu, nie mógłby zignorować tych wydarzeń.
Rosyjscy politycy – podobnie jak Zachód – muszą wyciągnąć lekcję z ostatnich siedmiu lat. Nie można narzucać państwu obcej mu polityki. Nie można przeprowadzać reform niedemokratycznymi metodami, za wszelką cenę, ponieważ wiedzie to do korupcji i zabija reformy.
Jakakolwiek twarda polityka zagraniczna Rosji jest imperializmem albo absurdem, a silna władza w Rosji - tyranią.
Gdyby Rosja nie pokusiła się o zdobycie strefy wpływów, sama Federacja Rosyjska mogłaby się podzielić.
Prawdziwy heglizm to Iwan Pereswietow - człowiek, który w XVI w. wymyślił dla Iwana Groźnego opryczninę. To był prawdziwy twórca rosyjskiego faszyzmu. On sformułował tezę, że państwo jest wszystkim, a jednostka niczym.
Stalin jest naprawdę zwycięskim wodzem narodu rosyjskiego. Dowiódł w rozmiarach dotąd niespotykanych, że największa brednia i najnikczemniejsze okrucieństwo może być narzucone ludziom, że słowo płynące z autorytatywnego źródła najwyższej władzy musi być powtórzone tylko parę razy, aby stało się jedyną obowiązującą prawdą. Jednostki inteligenckie się nie liczą. Masa okazała się posłuszna i karna. Teza polityczna, oparta na absolutnej pogardzie dla rodzaju człowieczego, została przez Stalina potwierdzona olbrzymim eksperymentem dokonanym w laboratorium sowieckim.
Zawsze istniało na Zachodzie myślenie, zgodnie z którym o sprawach naszego regionu lepiej rozmawiać z poważnym, wielkim krajem, jakim jest w oczach Zachodu Rosja. Przez 25 lat takie myślenie było neutralizowane tym, że Polska nie tylko odniosła sukces, ale i zachowywała się odpowiedzialnie.
Rozmawianie z Rosją ponad naszymi głowami przez Macrona i Merkel to złamanie traktatu lizbońskiego. Kiedy skrzyknąłem wyprawę do Kijowa w formule Trójkąta Weimarskiego, jechaliśmy tam, reprezentując całą UE. Niestety, nacjonalistyczna Polska nie ma tytułu, żeby domagać się od Niemiec podporządkowania się regułom i większej solidarności.
Rosjanie już nie prowokują nas do powstań, teraz my sami się do nich prowokujemy. Nasi polityczni padlinożercy pożywili się na Muzeum Postania Warszawskiego, dziś żywią się na Smoleńsku. Muzeum Powstania Warszawskiego, zamiast być muzeum antywojennym, muzeum budowania politycznej mądrości (jak taki błąd można było popełnić, jak go uniknąć w przyszłości), stało się – decyzją Lecha Kaczyńskiego, decyzją jego młodych podwykonawców, Dariusza Gawina, Jana Ołdakowskiego – muzeum sławiącym potęgę polskiego oręża (a przy ewidentnym braku oręża, potęgę opasek biało-czerwonych, efekciarskich oficerek z długimi cholewami i modnych ułańskich bryczesów). To tak, jakby Hiroszimę uczynić znakiem potęgi japońskiego oręża.
Dyktatura proletariatu jest w Rosji bolszewickiej od początku rządem gwałtu i przemocy mniejszości nad większością. Mniejszość rządząca nie wynosi nawet pół procenta ludności i utrzymuje się przy władzy przez tak okrutną i krwawą przemoc, że żadne inne cywilizowane społeczeństwo podobnie dzikiej tyranii nie zniosłoby.
Francja domaga się korytarza dla Rosji w Polsce. Gdzie my mamy Polaków w rządzie, nikt nie protestuje.(...) Najgorsze to jest współdziałanie niemiecko-żydowsko-rosyjskie. Tak samo jak protestanci, którzy rządzili Polską, to było coraz gorzej, jak Buzek rządził.
Moskwa dysponuje takimi dokumentami dotyczącymi przeszłości prezydenta, które go czynią niesuwerennym w decyzjach.