Wolę mieć jedną dywizję niemiecką przed sobą niż jedną dywizję francuską za sobą.
My, Niemcy, boimy się tylko Boga.
Narodowym socjalistom udało się całkowicie wyeliminować motyw zysku z zarządzania biznesem. W Niemczech nazistowskich już nie ma mowy o wolnym przedsiębiorstwie ani też nie istnieją przedsiębiorcy. Byli przedsiębiorcy zostali zredukowaniu do statusu Betriebsfuehrer (kierownika przedsiębiorstwa). Nie mogą swobodnie działać, muszą bezwarunkowo słuchać poleceń wydawanych przez Ministerstwo Gospodarki Rzeszy (Reichswirtschaftsministerium), jego urzędników okręgowych oraz rejonowych. Rząd Rzeszy nie tylko określa ceny oraz stopy procentowe, jakie należy płacić i jakich można żądać, wysokość płac i zarobków, ilość towarów jakie mają być wyprodukowane oraz metody stosowane w produkcji, lecz wyznacza każdemu kierownikowi przedsiębiorstwa określony dochód, praktycznie przekształcając go tym samym w płatnego pracownika państwowego. System taki, poza niektórymi stosowanymi terminami, nie ma nic wspólnego z kapitalizmem i gospodarką rynkową. Jest to po prostu socjalizm według niemieckiego wzorca, Zwangswirtschaft (gospodarka nakazowa). Różni się on od rosyjskiego wzoru socjalizmu – systemu otwartej nacjonalizacji wszystkich zakładów – jedynie w kwestiach technicznych.
Co Włoch wymyśli, a Niemiec zrobi, to Polak kupi.
Żałuję, iż przez małżeństwo weszłam do niemieckiej rodziny.
Powinniśmy rozszerzać gospodarcze, obronne i różne inne struktury, zrobić z państw Polski, Niemiec jedno państwo Europa. To rozszerzenie geograficznych struktur, przy którym i gospodarka i demokracja powinny się zmienić.
Niemcy i ja nie mówią już tym samym językiem.
Można urodzić się w Niemczech, ale niekiedy przykro przyznawać się do tego.
Imigrantów trzeba wspierać, ale i od nich wymagać, czego w ostatnich latach brakowało. W Niemczech społeczeństwo „multi-kulti” zupełnie się nie sprawdziło.
Euro to nasza waluta, ale i nasz polityczny projekt. Chcemy wyjść z kryzysu wzmocnieni i zapewnić dobrobyt naszym obywatelom.
Dobrobyt Niemiec jest efektem między innymi tego, że niekiedy jako pierwsi wybieraliśmy nową drogę. Kiedy w 1994 r. zostałam ministrem ochrony środowiska, z odnawialnych źródeł energii pochodziło tylko cztery procent produkcji prądu. Obecnie wskaźnik ten wynosi 17 proc. i jest to już sporo. Do 2020 r. chcemy dojść do 40 proc., co jest bardzo ambitnym zamierzeniem.(...) By w roku 2050 czerpać 80 proc. energii ze źródeł odnawialnych.
Dlaczego mamy znosić natłok gburów niemieckich, którzy kłębią się w naszych miastach i narzucają nam swój język i obyczaje? Dlaczego Pensylwania, założona przez Anglików, miałaby się stać kolonią obcych, którzy niebawem staną się tak liczni, że poddadzą nas germanizacji?
Wszystko zawsze może się powtórzyć. Elie Wiesel oskarżał mnie, że umniejszam ofiarę Żydów. Nie zapominajmy o innych ofiarach! Ja powiększam zbrodnie Niemców!
Berlin Zachodni, Berlin Zachodni,
Tu stoi Polak co drugi chodnik,
Za każdym rogiem czai się Turek,
Sprzedasz mu wszystko, tylko nie skórę.
Co Włoch - to doktor, co Niemiec - to kupiec, co Polak - to żołnierz.
Na myśl o Niemcach często ogarnia mnie wielki smutek: jacyż potrafią być wspaniali jako jednostki, a zarazem jacy godni pogardy jako naród...
To, co naziści zrobili Żydom, było nie do wypowiedzenia, ale przecież trzeba znaleźć wyraz, jeżeli ofiar, których i tak jest za dużo, by wspominać ich imiona, nie chce się wydać na przekleństwo zapomnienia. Toteż w angielszczyźnie ukuto pojęcie genocide. Ale przez kodyfikację, zapisaną w międzynarodowej deklaracji praw człowieka, to, co nie do wypowiedzenia, zostało zarazem – w imię protestu – uwspółmiernione. Przez podniesienie do rangi pojęcia uznana zostaje niejako możliwość: instytucja, którą się obkłada zakazem, odrzuca, dyskutuje.
Chcemy przyjaźni z Niemcami. Uważamy, że Polacy i Niemcy to najlepiej dobrane dwa narody na świecie, połączenie polskiej fantazji, przedsiębiorczości, indywidualizmu i energetycznego działania z pewną wspólnotową, stowarzyszeniową formułą stworzoną w Niemczech