Większość Amerykanów ma nikłe pojęcie o świecie zewnętrznym, większość nie wie prawdopodobnie, gdzie leży Polska. Weźmy za przykład protokół z Kioto. To naprawdę poważna sprawa. Amerykańska opinia publiczna zdecydowanie go popiera. Tak zdecydowanie, że większość wyborców Busha była przekonana, że on także. Bo mało komu przychodzi do głowy, że można być przeciw. Wszystko to jest możliwe dzięki takiemu, a nie innemu systemowi wyborczemu w Ameryce. System ten sprzedaje kandydatów opinii publicznej poprzez telewizję. A telewizora nie włącza się po to, żeby coś się z niego dowiedzieć. Włącza się go, żeby sobie popatrzeć. Tak jak reklama, np. aut, podważa rynek, zacierając prawdę o produkcie, tak reklama kandydatów podważa demokrację. Ale okazuje się, że społeczeństwu przestaje się to podobać. Popularność polityków jest rekordowo niska…
Ludzie nienawidzą rządowej aktywności właśnie w tej [podatkowej] sferze, ale mało kiedy zastanawiają się nad tym, że rządzący politycy przede wszystkim bronią interesów najbogatszych. Naprawdę mało kto się nad tym zastanawia. W Stanach sektora publicznego nienawidzą nawet ci, którzy z niego korzystają. Twierdzą, że ich pieniądze idą przede wszystkim na nielegalnych imigrantów czy Afroamerykanów, i zwracają się przeciwko mniejszościom. Widzę dwie tego przyczyny. Po pierwsze, niezwykle silną medialną propagandę, która formuje opinię publiczną. Za mediami stoi wielki biznes, dla którego nie ma żadnej przeciwwagi. Mówi ludziom: macie problemy? OK, ale nie obwiniajcie o to banków. Ludzie zamiast tego obracają się przeciwko swoim sąsiadom, a nie przeciwko bogatym i mocnym.
Kraje Europy Wschodniej to „prawdziwi modernizatorzy Europy”, wyjaśnił komentator polityczny David Ignatius. „Mogą rozsadzić biurokrację i kulturę państwa opiekuńczego, która nadal krępuje znaczną część Europy”, i „pozwolić, by wolny rynek działał tak jak powinien” – to znaczy tak jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie gospodarka opiera się w dużej mierze na sektorze państwowym, a obecnie rządząca ekipa pobiła powojenne rekordy protekcjonizmu w czasie swojego pierwszego okresu urzędowania.
Nie mam żadnych kompetencji, by mówić o wewnętrznej polityce Ameryki. Ale jako osoba z zewnątrz jestem zdumiony faktem, że zachęca się was do kupowania broni, ale jeśli użyjecie jej do celu, do którego jest wyraźnie przeznaczona, dostaniecie karę śmierci. Ten aspekt Ameryki jest trochę tajemniczy.
- Wciąż nam opowiadają, że Ameryka jest istotnym rajem dla kobiet.
- Bo istotnie nim jest. Dlatego właśnie, jak ich pramatka Ewa, kobiety jak najprędzej pragną się z niego wydostać - rzekł lord Henryk.
Amerykanie idą po śmierci do Paryża.
Próbuję ci wytłumaczyć, że w całej Ameryce w biurach toczy się pewna gra. Ludzie są znudzeni, nie wiedzą, co robić, więc bawią się w romanse biurowe. Przeważnie chodzi tylko o to, by wypełnić czymś czas. Czasem udaje im się dupnąć sobie parę razy na boku. Ale nawet wtedy jest to tylko zaimprowizowana rozrywka, jak gra w kręgle, oglądanie telewizji lub przyjęcie sylwestrowe. Musisz zrozumieć, że to nic nie znaczy, a wówczas nie będzie ci przykro. Rozumiesz, co mam na myśli?
Marzę, iż pewnego dnia ten naród powstanie, aby żyć wedle prawdziwego znaczenia swego credo: „uważamy za prawdę oczywistą, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi”.
Marzę, że pewnego dnia na czerwonych wzgórzach Georgii synowie dawnych niewolników i synowie dawnych właścicieli niewolników będą mogli zasiąść razem przy braterskim stole. (…)
Marzę, iż pewnego dnia moich czworo dzieci będzie żyło wśród narodu, w którym ludzi nie osądza się na podstawie koloru ich skóry, ale na podstawie tego, jacy są.
Gdy idę wśród zdesperowanych, odtrąconych i gniewnych młodych mężczyzn, mówię im, że koktajle Mołotowa i strzelby nie są rozwiązaniem. Ale oni wtedy pytają – i słusznie – o Wietnam. Duszę Ameryki zatruwa wojna w Wietnamie. Jeśli naród rok po roku wydaje więcej na zbrojenia niż na programy wyrównywania szans, to zmierza ku duchowej śmierci. Żeby zapewnić stabilność naszych inwestycji wojsko wkracza do Gwatemali, z tego też powodu amerykańskie helikoptery posyła się przeciwko rewolucjonistom w Kambodży, a amerykański napalm i jednostki specjalne zabijają rebeliantów w Peru. Dlatego pytają mnie, czy nasz kraj nie nadużywał przemocy, żeby rozwiązać swoje problemy, żeby wymusić zmiany. I mają rację. Dlatego wiem, że nim skrytykuję za agresję gnębionych mieszkańców gett, wpierw muszę przemówić do największego agresora na świecie – mojego rządu.
Demagogia i rock and roll to największe specjalności Ameryki.
Ponieważ w Ameryce można mieć wszystko, o czym się zamarzy, ale pod jednym warunkiem: że się zapłaci. Jeśli nie można zapłacić, jeśli odmówi się zapłaty, marzenia pozostaną na półce sklepiku.
Powiem wprost o rywalizacji między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Gdy będziemy zarządzać zmieniającymi się trendami geopolitycznymi, Stany Zjednoczone będą zachowywać się jak rozsądny przywódca. Nie szukamy konfliktów. Nie dążymy do zimnej wojny. Nie prosimy żadnego narodu o wybór między Stanami Zjednoczonymi a jakimkolwiek innym partnerem.
Powiedziałbym, że nie ma ważniejszych relacji, które musimy ustanowić ze strony Stanów Zjednoczonych niż bliskie relacje z Chinami. Jestem absolutnie pewny, że gospodarcza stabilność świata opiera się w znacznej mierze na współpracy między Stanami Zjednoczonymi a Chinami.
Generacja 11 września należy do najwspanialszych jakie wydał nasz kraj. Ta generacja zrodziła się właśnie tutaj 11 września. (…) 10 lat po atakach (…) Ameryka jest silniejsza. Pokazaliśmy, że ataku na nasz kraj nie pozostawiamy bez odpowiedzi.
USA, kraj o największej gospodarce świata, nigdy nie zawiodły w spłacaniu swoich długów i nigdy tego nie zrobią. (…) Niektórzy Chińczycy są zaniepokojeni sytuacją w Ameryce. Uwierzcie mi jednak, że nikt nie przejmuje się nią bardziej niż sami Amerykanie.
Francja i cała Europa mają wspaniałą kulturę i niesamowitą historię. Najważniejsze jest jednak to, że ludzie tam wiedzą, jak żyć! W Ameryce zupełnie o tym zapomnieli. Obawiam się, że amerykańska kultura to katastrofa.
Biorąc pod uwagę kontekst, powiedziałem, że w porównaniu z Europą, Ameryka jest bardzo młodym krajem i wciąż rozwijamy się jako naród. Szkoda, że metafora, której użyłem, została tak radykalnie wyrwana z kontekstu i nieodpowiedzialnie wykorzystana przez media informacyjne. To nie było /powiedziane/ w nastroju antyamerykańskim. W rzeczywistości było dokładnie odwrotnie. Jestem Amerykaninem. Kocham mój kraj i pokładam w nim wielkie nadzieje. Z tego powodu mówię o tym szczerze, a czasem krytycznie. Wiele skorzystałem z wolności, która istnieje w moim kraju i za to jestem dozgonnie wdzięczny.
Ameryka jest jak wielki, rozwścieczony szczeniak, który może bardzo zranić.
Nieważne, ile czasu nam to zajmie, ale naród amerykański wykorzysta w słusznym celu swą potęgę i doprowadzi do całkowitego zwycięstwa.
Jako amerykański prezydent oświadczam, że Ameryka nie przyłoży ręki do wykorzystywania skolonizowanych narodów.