Tragedią Ukraińców jest to, że ich „Piemontem” stał się teren, na którym żyje najmniejszy procent ludności ukraińskiej. Wojny przegrali. Musieli pogodzić się z tym, że znajdują się w granicach polskiego organizmu państwowego. I teraz odebrano im nawet to, co mieli za Austrii – nawet ukraińskie nazwy na kartach korespondencyjnych i na dworcach kolejowych.(...) Szkolnictwo ukraińskie nie odpowiada liczebnie procentowi ludności ukraińskiej w Państwie. Nawet nazwa „ukrainiec” jest niejako zabroniona, a przecież poczucie przynależności narodowej jest czymś czysto subiektywnym. W tych warunkach część młodzieży ukraińskiej wkroczyła na drogę aktów sabotażu, których nie możemy usprawiedliwić, ale możemy szukać ich podłoża.
Z tego gimnazjum wyniosłem dużo dobrej nauki, miłe wspomnienia i charakter.(...) Nie robiliśmy różnic między sobą z powodów narodowych czy rasowych. Nie wyszliśmy z ław szkolnych wrogami ani Żydów ani Rusinów. Wprost przeciwnie. Z gimnazjum nie wyniosłem szczypty antysemityzmu, zaś do Rusinów, późniejszych Ukraińców, więcej niż sympatię.
Na wschodzie bez zmian.
Mnie nie ukrywam, najbardziej ostatnio zastanowiła jego nowa kreacja.(...) To znaczy ta głowa ostrzyżona. Bo to jednak wygląda dość uderzająco. Mogę państwu powiedzieć, że mi to przypomina, hmm... takie ukraińskie obyczaje.
W tym, co się dzieje teraz na Ukrainie, jawnie czuć rękę Waszyngtonu. Gdyby wybory przeprowadzano na Księżycu czy na Marsie, to Ameryka byłaby i tam. Prawie zawsze kryzysy podobne do tego, który teraz ma miejsce na Ukrainie, są inicjowane z zewnątrz z powodu geopolityki. Powinniśmy postawić pytanie, do jakiego stopnia można tam zaobserwować rękę USA. Trzeba respektować suwerenność Ukrainy i nie wtrącać się w jej sprawy wewnętrzne. Wola ludu może wyrażać się różnymi metodami, ale w demokracji decyduje większość.
Lwów był miastem Polaków, Żydów, Ukraińców, miastem ostrych antagonizmów. Ja wyrosłem w kulcie Orląt, wyśpiewywałem bronią Lwowa polskie dzieci, znosząc rany, śmierć i ból, ale fascynowała mnie inność, obcość. Kiedy przechodziłem koło szkoły ukraińskiej, coś mnie do niej ciągnęło.
Bliskie sąsiedztwo Ukrainy i Polski ma już tysiąc lat. Są w tej historii karty piękne, ale przytłacza je łańcuch krzywd obustronnych i wzajemnego odwetu, a krew nie wsiąka w ziemię, tylko rodzi mściciela, i nikt już dziś nie potrafi powiedzieć, kiedy i kto zaczął. (…) Niezależnie od tego my i Wy wyznajemy Ewangelię, w której Jezus zwraca się, jak wierzę, do każdego z nas: nie szukaj źdźbła w oku bliźniego, lecz belki w oku swoim. Zaś pomysł, że nakazy Ewangelii nie dotyczą stosunków między wspólnotami narodowymi, jest niechrześcijański i sprzeczny z duchem Ewangelii.
Bez niepodległej Ukrainy nie ma niepodległej Polski, a bez niepodległej Polski nie ma niepodległej Ukrainy.