Czy sam mechanizm powstania wszechświata jest bezsensowny lub niewykonalny, albo jedno i drugie? Chyba że wszechświat ma gwarancję, że gdzieś i przez jakiś krótki czas w swojej przyszłej historii wytworzy życie, świadomość i obserwację? Zasada kwantowa pokazuje, że w pewnym sensie to, co obserwator zrobi w przyszłości, definiuje to, co dzieje się w przeszłości – nawet w przeszłości tak odległej, kiedy życie wtedy nie istniało, a jeszcze bardziej pokazuje, że „obserwacja” jest warunkiem wstępnym jakiejkolwiek użytecznej wersji „rzeczywistości”.
Czy podobna, by w tak małej przestrzeni pomieściły się wizerunki całego wszechświata?