A od przyjaciół chroń nas Bóg!
Że Bóg istnieje, to jest tak pewne jak to, że dwa kąty przeciwległe, utworzone przez przecięcie dwu linii prostych są sobie równe.
Czeka Pan Bóg
i z balkonu chmur spoziera
czy się ładnie, czy się równo
stos zapali
i zobaczy,
jak na przekór się umiera,
bo ja umrę,
nie pozwolę się ocalić!
Zobaczysz jak zostanę Panem Bogiem to wszyscy ludzie, a nawet kobiety będą szczęśliwe. Zobaczysz.
Czym jest Bóg? Wszystkim co widzisz i wszystkim, czego nie widzisz.
Żyj z ludźmi, jakbyś był widziany przez Boga. Z Bogiem rozmawiaj, jakbyś był słuchany przez ludzi.
W psychologicznym kształtowaniu się Boga stan jakiś, aby był działaniem, personifikuje się jako przyczynę.
Spiorunowana przez ciebie,
szydercze oko, co mnie z mroków śledzisz!
leżę to,
tarzam się, wiję, dręczona
wszelkimi mękami wiecznemi,
porażona
przez ciebie, strzelce okrutny,
nieznajomy - boże....
Bóg, który zszedłby na Ziemię mógłby czynić tylko niesprawiedliwość, wziąć na siebie nie karę, ale winę byłoby dopiero rzeczą boską.
Gdzie się Bóg podział? – zawołał. Powiem wam! Z a b i l i ś m y go – wy i ja! Wszyscy jesteśmy jego zabójcami! Lecz jak to uczyniliśmy? Jak zdołaliśmy wypić morze? Kto dał nam gąbkę, by zetrzeć cały widnokrąg? Cóż uczyniliśmy, odpętując ziemię od jej słońca? Dokąd zdąża teraz? Dokąd my zdążamy? Precz od wszystkich słońc? Nie spadamy ustawicznie? I w tył, i w bok, i w przód, we wszystkich kierunkach? Jestże jeszcze jakieś na dole i w górze? Czyż nie błądzimy jakby w jakiejś nieskończonej nicości? Czyż nie owiewa nas pusty przestwór? Czy nie pozimniało? Czy nie nadchodzi ciągle noc i coraz więcej nocy? Czy nie trzeba zapalać latarni w przedpołudnie? Czy nie słychać jeszcze zgiełku grabarzy, którzy grzebią Boga? Czy nie czuć jeszcze boskiego gnicia? – bogowie gniją! Bóg umarł! Bóg nie żyje!
Wierzyłbym tylko w Boga, który by tańczyć potrafił. (...) Nauczyłem się chodzić - odtąd biegam. Nauczyłem się latać - odtąd nie potrzebuję popchnięcia, by z miejsca ruszyć. Teraz lekki jestem, teraz bujam, teraz widzę siebie przed sobą, teraz tańczy Bóg jakiś przeze mnie.
Bóg umieścił zapomnienie, jako stróżkę u progów świątyni godności ludzkiej
Zniknął!
Już mnie porzucił,
mój druh jedyny,
mój wielki wróg,
mój nieznajomy,
mój kat - bóg!
By miłość możliwą była, musi Bóg być osobą; by najniższe instynkty także przemawiać mogły, musi Bóg być młody. Dla żarliwości kobiet trzeba na pierwszy plan wysunąć pięknego świętego, dla żarliwości mężczyzn Maryę. To pod warunkiem, jeśli chrześcijaństwo chce się stać panem na gruncie, gdzie kulty Afrodyty lub Adonisa ustaliły już pojęcie kultu. Wymaganie czystości wzmacnia gwałtowność i wnętrzność religijnego instynktu — czyni kult cieplejszym, bardziej marzycielskim i pełniejszym duszy. — Miłość jest stanem, w którym człowiek widzi rzeczy przeważnie tak, jak nie są. Moc iluzoryczna stoi tu na swej wyżynie, tak samo moc osładzająca, przejaśniająca. W miłości znosi się więcej niż kiedyińdziej, ścierpi się wszystko. Trzeba było wynaleźć religię, w której kochać można: przez to wydobyto się ponad to, co najgorsze w życiu — nie widzi się go już zgoła. Tyle o trzech cnotach chrześcijańskich, wierze, miłości, nadziei.
Czymże są jeszcze te kościoły, jeśli nie grobowcami i pomnikami boga?
Nie znam zupełnie ateizmu jako rezultatu, a jeszcze mniej jako zdarzenia: on wynika u mnie z instynktu. Jestem zbyt ciekawy, zbyt wątpiący, zbyt niepokorny, ażebym zadowolił się prostacką odpowiedzią. Bóg jest prostacką odpowiedzią, nietaktem w stosunku do nas myślicieli, w gruncie rzeczy nawet samym prodtackim zakazem dla nas: nie powinniście myśleć!
Niegdyś duch był bogiem, potem przedzierzgnął się w człowieka, dziś staje się motłochem.
Bóg wie, że nie należy nigdy wstydzić się własnych łez. Są one jak deszcz obmywający pył, który zalega nasze stwardniałe serca.
Bóg promień duszy wcielił w nieskończone twory,
Dusza się rozprysnęła na uczuć kolory,
Z których pięć wzięło zmysły cielesne za sługi,
Inne zagasły w nicość...Ale jest świat drugi!
Tam z uczuć razem zlanych wstanie anioł biały,
Mniejszy może niż człowiek, atom, środek koła
Rozpryśnionych promieni; ale jasny cały
I plam ludzkich nie będzie na sercu anioła.
Nieskończoności zmysłem dusza się pomnoży,
Bóg aniołowi oczy na przyszłość otworzy,
Aż przestanie zaglądać w ciemną wspomnień trumnę.
Boże! Zdejm z mego serca jaskółczy niepokój,
Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj...