Bycie wybranym jest pojęciem teologicznym, które znaczy: bez żadnej zasługi, na mocy nadnaturalnego wyroku, wolnej o ile nie kapryśnej, woli Boga zostało się wybranym do czegoś wyjątkowego i nadzwyczajnego. Z tego właśnie przekonania święci czerpią siłę pozwalającą znieść najsroższe męczarnie. Pojęcie teologiczne niczym własna parodia odbicie w trywialności naszych istnień; każdy z nas cierpi z powody nędzy swojego nadto zwyczajnego życia i pragnie się wyrwać z niego i się wywyższać. Każdy z nas uległ złudzeniu, że jest godny tego wyniesienia, że jest mu przeznaczony i dla niego wybrany
Uczucie bycia wybranym jest na przykład obecne w każdym związku miłosnym. Albowiem miłość jest z definicji prezentem nie zasłużonym, bycie kochanym bez zasługi jest wręcz dowodem prawdziwej miłości. Jeśli kobieta mówi kocham cię, ponieważ jest inteligentny, ponieważ nie podrywasz innych, ponieważ jesteś uczciwy…., jestem rozczarowany; taka miłość wydaje się czymś interesownym. O ile piękniejsze jest słyszeć: szaleje za tobą, chociaż nie jesteś ani inteligentny, ani uczciwy, chociaż jesteś kłamcą, egoistą, łajdakiem
Być może człowiek po raz pierwszy ulega złudzeniu bycia wybranym jako niemowlę, dzięki matczynej opiece, które doznaje bez zasługi i tym energetyczniej się jej domaga. Edukacja będzie musiała pozbawić go tego złudzenia i uzmysłowić mu, że w życiu za wszystko się płaci. Jednak często jest za późno…”
Dlaczego jednak na widok myślącego człowieka Bóg się śmieje? Ponieważ człowiek myśli, a prawda mu się wymyka. Ponieważ im więcej ludzie myślą, tym bardziej ich myśli uciekają od siebie. I dlatego wreszcie, że człowiek nie jest nigdy tym, kim myśli, że jest. Ta podstawowa sytuacja człowieka, wychodzącego właśnie ze Średniowiecza, ujawnia się u zarania Czasów Nowożytnych: Don Kichot myśli, Sancho Pansa myśli, a wymyka im się nie tylko prawda o świecie, lecz prawda o ich własnym "ja". Pierwsi powieściopisarze dojrzeli i uchwycili tę nową sytuację człowieka i na niej wznieśli nową sztukę, sztukę powieści.
Miłość jest „boską cząstką”, która zamieszkuje w każdym z nas i jest właściwie naszą duszą. Im więcej posługuje się człowiek w stosunku do bliźnich cnotą miłości, tym bardziej rozwija i uszlachetnia swoją duszę.
Nie doceniliśmy, mój drogi, dziejowej roli błędu jako fundamentalnej Kategorii Istnienia. Nie myśl po manichejsku! Podług tej szkoły Bóg stwarza ład, któremu szatan wciąż nogę podstawia. Nie tak! Jeśli dostanę tytoń, napiszę zbywający w księdze filozoficznych rozdziałów ostatni rozdział, mianowicie antologię Apostazy, czyli teorię bytu, który na błędzie stoi, albowiem błąd się błędem odciska, błędem obraca, błąd tworzy, aż losowość zamienia się w Los Świata.
Czym jest Bóg? Wszystkim co widzisz i wszystkim, czego nie widzisz.
W psychologicznym kształtowaniu się Boga stan jakiś, aby był działaniem, personifikuje się jako przyczynę.
Między istotami, a rzeczami istnieje cudowna zależność; w tej niewyczerpanej całości – od słońca do mszycy – nikt nikim nie gardzi; jedni potrzebują drugich. Światło, unosząc w błękity wonie ziemskie, wie, co z nimi czyni; noc rozdaje materię gwiezdną uśpionym kwiatom. Każdy fruwający ptak ma przywiązaną do nóżki nić nieskończoności. Narodzinami jest powstanie meteora i uderzenie dzióbka pisklęcia jaskółki, które rozbija skorupkę jajka; natura jednocześnie wydaje robaka i stwarza Sokratesa. Gdzie się kończy teleskop, zaczyna się mikroskop. Który z nich dalej sięga? Wybierajcie. Pleśń jest plejadą kwiatów; mgławica jest mrowiskiem gwiazd. To samo zespolenie – dziwniejsze jeszcze – istnieje w dziedzinie tworów ducha i materii. Żywioły i idee mieszają się, łączą, bratają i pomnażają wzajemnie, by wreszcie doprowadzić świat materialny i świat duchowy do jednej i tej samej jasności. Każde zjawisko nieustannie powraca do samego siebie. W niezmierzonych wymianach kosmicznych powszechne życie płynie i odpływa w nieznanych ilościach, unosi wszystko w niewidzialne misterium fluidów, robi użytek z każdej rzeczy, nie traci ani jednego sennego marzenia; tu sieje żyjątko, tam kruszy gwiazdę, tu kroczy chwiejnie, tam pełza, tworzy ze światła siłę, a z myśli żywioł, rozproszone, niepodzielne i zdolne rozłożyć wszystko z wyjątkiem tego punktu geometrycznego – jaźni; sprowadza wszystko do duszy – atomu, rozwija wszystko w Bogu i plącząc w tajnikach oszałamiającego mechanizmu wszystkie działania od najwyższych do najniższych, wiążąc lot owada z ruchem ziemi, podporządkowuje może – kto wie? bodaj na podstawie identyczności prawa – lot komet na firmamencie krążeniu drobnoustrojów w kropelce wody. Machina utworzona z ducha. Olbrzymie tryby, których pierwszym motorem jest maleńka muszka, a ostatnim kołem – gwiazdy zodiaku.
Bóg kryje się we wszystkim, lecz wszystko kryje nam Boga. Rzeczy są czarne, ludzie nieprzejrzyści. Kochać kogoś - to uczynić go przejrzystym.
Pamiętaj zawsze, że natura nie jest Bogiem, że człowiek nie jest maszyną, że hipoteza nie jest faktem, i bądź pewien, że nie zrozumiałeś mnie, ilekroć ci się wyda, iż dostrzegasz coś przeciwnego powyższym zasadom.
"Bóg", "Istnienie" ani żaden inny rzeczownik nie pozwala zdefiniować ani objaśnić ukrytej za nim niewysłowionej rzeczywistości, jedyną istotną kwestią jest więc to, czy dane słowo ułatwia ci, czy też raczej utrudnia bezpośrednie odczuwanie Tego, ku czemu kieruje twoją uwagę. Czy służy jako strzałka, celująca gdzieś poza zasięg samego słowa, w stronę owej transcendentalnej rzeczywistości? A może aż nazbyt łatwo poddaje się obróbce, w wyniku której zostaje z niego tylko tkwiąca w głowie idea, przedmiot wiary, mentalny bożek?
Słowo "Istnienie" niczego nie wyjaśnia - podobnie jak słowo "Bóg". Ma jednak tę wyższość, że jest pojęciem otwartym. Nie wciska niewidzialnej nieskończoności w kształt bytu skończonego. Nie sposób wytworzyć sobie jakiegokolwiek umysłowego wyobrażenia na jego temat. Nikt nie może twierdzić, że ma do Istnienia wyłączne prawo własności. Istnienie stanowi samą esencję ciebie i jest ci bezpośrednio dostępne jako odczuwanie twojej własnej obecności, świadomość ja jestem, [jest] bardziej pierwotna od świadomości, że ja jestem tym czy owym. Zaledwie jeden mały kroczek dzieli więc słowo "Istnienie" od bezpośredniego odczucia Istnienia.
Pewne trudności powstały przy kwestii Szatana ( ... ) Toż z nim jak z kanalizacją - przykre to lecz niezbędne. Gdyby nie było Szatana, musiałby Bóg sam doglądać piekieł, co źle by się rymowało z jego nieskończoną dobrocią. Zawszeć poręczniej wydelegować kogoś do tak delikatnych spraw.
Tego świata, jednego i tego samego świata wszechrzeczy, nie stworzył ni żaden z bogów, ani żaden z ludzi, lecz był on, jest i będzie wiecznie żyjącym ogniem zapalającym się według miary i według miary gasnącym.
Teraz zajmujemy niską pozycję, zarówno w przestrzeni, jak i randze w porównaniu ze sferą niebiańską, a Wszechmocny jest najwyższy nie w przestrzeni, ale w odniesieniu do absolutnej egzystencji, wielkości i mocy.
Świecka etyka opiera się nie na posłuszeństwie wobec dekretów tego czy innego boga, lecz raczej na głębokiej świadomości cierpienia.
Ci mądrzy ludzie wiedzieli, że Bóg jest w rzeczach, a Boskość jest ukryta w Naturze, działając i błyszcząc w różny sposób w różnych przedmiotach, osiągając sukcesy poprzez różne formy fizyczne, w określonych układach, czyniąc ich uczestnikami w niej, mówię, w jej istnieniu, w jej życiu i intelekcie.
Miłość Boga jest wtedy czysta, kiedy równą wdzięczność budzi w nas i radość, i cierpienie.
Materia – to język, którym Bóg do nas mówi.