Etyka ma inne zadania, niż wyznaczanie jednostkowych czy powszechnych reguł słusznego czynu. A moralność nie traci przez to nic. Tyle tylko, że ten, kto chce postępować moralnie, nie może kierować się jedynie danymi, uznanymi, powszechnymi regułami, lecz musi reguły stwarzać, ciągle i w każdym poszczególnym przypadku nad swoim czynem myśleć i pracować.
Świecka etyka opiera się nie na posłuszeństwie wobec dekretów tego czy innego boga, lecz raczej na głębokiej świadomości cierpienia.
Etyka i moralność nie zależą od takiej czy innej religii. To tylko religie przywłaszczają sobie pewne pojęcia moralne, obowiązujące w danym środowisku: sankcjonują je i głoszą.
Nie przyświadczamy (...) naszych moralnych wierzeń przez uznanie ich prawdy, lecz przez poczucie winy, gdy je gwałcimy.
Każdy słownik definiuje Etykę jako część filozofii traktującą o Moralności. O tym, co jest dobre dla Człowieka, co dobrze jest czynić, a co nie. Etyką inspirują się zazwyczaj prawa krajów niebarbarzyńskich lub nie całkiem barbarzyńskich i dzięki temu na Zachodzie aż do wczoraj jakoś sobie radziliśmy. Nieszczęście polega na tym, że w dobie współczesnej Etyka porodziła zdegenerowaną córkę, która zwie się Bioetyka. Wciąż zgodnie ze słownikową definicją Bioetyka jest dyscypliną, która „zajmuje się problemami moralnymi, indywidualnymi i społecznymi, związanymi z postępem studiów w dziedzinie genetyki i technologii odnoszącej się do tworzenia procesów życiowych”. O takiej dyscyplinie myślę to samo co Erwin Chagaff, wielki amerykański biochemik, który na sam dźwięk rozmów o wspomaganej prokreacji albo sztucznym zapłodnieniu czy zamrażanych i odmrażanych embrionach dostawał szału i krzyczał: „Bioetyka tyle ma wspólnego z etyką co wojskowe marsze z muzyką!”. Cóż, świat Zachodu zalewa nas tymi wojskowymi marszami.
[...] litość bez zrozumienia to jałmużna bez wartości [...].
Ten, kto odkłada swoją dobroczynność aż do śmierci, jest (jeśli człowiek dobrze to rozważy) raczej hojny w stosunku do innych ludzi niż do własnych.
Zanik idei uniwersalnej prawdy o dobru, dostępnym poznawczo dla ludzkiego rozumu, w nieunikniony sposób doprowadził także do zmiany koncepcji sumienia: nie jest już ono postrzegane w swojej rzeczywistości pierwotnej, czyli jako akt rozumowego poznania dokonywany przez osobę, która w określonej sytuacji ma zastosować wiedzę uniwersalną o dobru i tym samym wyrazić swój sąd o tym, jaki sposób postępowania należy uznać tu i teraz za słuszny. Powstała tendencja, by przyznać sumieniu jednostki wyłączny przywilej autonomicznego określania kryteriów dobra i zła oraz zgodnego z tym działania. Wizja ta łączy się z etyką indywidualistyczną, według której każdy człowiek staje wobec własnej prawdy, różnej od prawdy innych. Posunięty do skrajnych konsekwencji, indywidualizm prowadzi do zaprzeczenia samej idei natury ludzkiej.
Jeśli człowiek nie odkrył czegoś, za co jest gotowy umrzeć, nie jest zdolny do życia.
Etyka jest tylko wynikiem wielości indywiduów jednego gatunku. Człowiek na bezludnej wyspie nie znałby tego pojęcia.
Działający wchodzi w konflikt wewnętrzny wtedy, gdy uznaje za bezwarunkowo obowiązujące jakieś dwie – albo I więcej – reguły, które ze sobą pogodzić się nie dadzą. (…) Moralność musi być moralnością wierności, wierności względem tego co pojmujemy jako dobre i najlepsze.
W wielu wypadkach różnice między przekonaniami etycznymi pochodzą stąd, że szczep jakiś, który pewne przekonanie posiada, podlega przesądom i złudzeniu, że żyje w błędzie nie moralnym, lecz intelektualnym.
Przejęci regułami kurs mającymi, wiedząc z tradycji czy własnego doświadczenia, jak w ogromnie przeważającej ilości wypadków słuszną jest rzeczą mówić prawdę, działać szczerze i bez podstępu, szanować cudze mienie i cudze życie, przywiązani i wierni tej wartości, jaką same przez się posiadają takie sposoby postępowania, – nie chcemy wierzyć, że kłamiąc, działając fałszywie i podstępnie, kradnąc, a nawet zabijając, możemy, w pewnych wypadkach, postępować słusznie.
...brak świadków nie umniejsza godności czynu.
Przynajmniej połowa całej moralności jest negatywna i polega na unikaniu wyrządzania krzywdy.
Moralne frazesy są niezwykle przydatne, gdy trudno nam znaleźć w sobie coś, co usprawiedliwia nasze działania.
Zjawisk moralnych niema wcale, istnieje tylko moralny wykład zjawisk.
Nie możemy być szczęśliwi, dopóki wszyscy dokoła nas cierpią i tworzą sobie cierpienie; nie możemy być moralni, dopóki przemoc, kłamstwo i niesprawiedliwość rządzą obrotem wszystkich rzeczy; nie możemy nawet być mądrzy, dopóki cała ludzkość nie będzie walczyła o mądrość i nie wprowadzi jednostki sposobem najmędrszym do życia i wiedzy.
Moralność musi być formą przyjemności – inaczej nie wygra.