Liberalny ustrój społeczno-polityczny, który wedle swoich ekonomistycznych założeń popierał i zabezpieczał inicjatywę gospodarczą posiadaczy i przedsiębiorców, ale nie troszczył się dostatecznie o zabezpieczenie praw człowieka pracy, utrzymując, że praca ludzka jest tylko narzędziem produkcji, której podstawą, czynnikiem sprawczym oraz celem jest sam kapitał.
Podczas gdy większość Amerykanów z trudem wiąże koniec z końcem, my, superbogaci, korzystamy z wielkich ulg podatkowych. (...) Płacę niższe podatki niż moja sprzątaczka.
Bogaci zawsze będą mówić: daj nam więcej pieniędzy, a my pójdziemy i wydamy je, a one potem spłyną w dół do reszty was, ale to nie działa i opinia publiczna zaczyna to rozumieć.
Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy.
Podobno to japońskie koncerny samochodowe działają najskuteczniej. Tam pensja szefa jest dwudziestokrotnie, a nie tysiąckrotnie większa od średnich zarobków załogi.
Tworzenia bogactwa nie jest błędem lecz miłość do pieniędzy.
Wielka Brytania jest najlepszym krajem Europy. W ciągu mojego życia sprawcami wszystkich problemów były kontynentalne kraje Europy, a ich rozwiązywaniem zajmowały się anglojęzyczne państwa świata.
Lepiej mieć szkodę niż szpetny zysk; szkoda zaboli cię raz, taki zysk będzie bolał zawsze.
Decyzja rządu o zmianach w systemie emerytalnym została przedstawiona jako prosta operacja techniczna. Tymczasem dotyka ona fundamentalnych spraw: uczciwości w życiu publicznym, powagi państwa i prawa, rozwoju polskiej gospodarki. Tylko przy tendencyjnych założeniach można dowodzić, że na tej operacji nikt nie straci, a może niektórzy skorzystają.
Zmarnowaliśmy bardzo dobry okres 2005–07, gdy można było stosunkowo łatwo reformować finanse publiczne. Przez ostatnie dwa lata trwał paraliż decyzyjny wywołany wetem prezydenta. Problemy narastały, choć nie przybrały katastrofalnego rozmiaru. Jeżeli jednak na szczytach państwa utrzyma się paraliż, który utrudni podejmowanie niezbędnych działań, Polska będzie postrzegana jako kraj o rosnącym ryzyku politycznym. Bardziej uważni analitycy już się wpatrują w sondaże wyborcze i zastanawiają, czy po wyborach będziemy mieli scenariusz politycznego paraliżu i wrogości na szczytach państwa, czy scenariusz, który stworzy szansę, choć nie gwarancję na działania, które oddalą od Polski ryzyko kryzysu.
To, czego potrzebuje strefa euro i cała UE, to jak najwięcej klasycznej ekonomii, nie Keynesa, ale Adama Smitha.
Jest dwóch Stiglitzów. Jeden to wybitny matematyczny ekonomista, który za wkład w teorię ekonomii zasłużenie dostał Nagrodę Nobla, i drugi – publicysta, którego twierdzenia nie bardzo różnią się od tez Leppera i nie są związane z jego wkładem do teorii ekonomii. Jest on bardziej szkodliwy, gdyż jego poglądy są brane na poważnie, ze względu na Nagrodę Nobla.
Najpierw słyszymy zapowiedzi rozliczania inwestorów, którzy już zainwestowali, a na koniec zachęca się kapitał do inwestowania.
Trzeba zakończyć z fałszywą grą, w której ludzie udają, że pracują, a państwo udaje, że płaci.
Rynek jest jak dotąd jedyną formą współdziałania społeczeństwa, która nie blokuje pluralizmu i przyczynia się do stałego wzrostu efektywności. Rynek ma jednak tę właściwość, że ze wszystkiego czyni towar. Otóż sądzę, że jest w naszej mocy wyłączyć spod działania sił rynkowych wartości najważniejsze: miłość, godność, prawa człowieka.
Wszyscy, którzy ze względów etycznych odrzucają kapitalizm jako system niesprawiedliwy, oszukują samych siebie.
Pracownik nie jest winien swemu pracodawcy służalczości i posłuszeństwa. Jest mu jedynie winien usługę, za którą otrzymuje zapłatę, będącą nie łaską, lecz zasłużonym wynagrodzeniem.