(...) żywoty większości ludzi przypominają trud cieśli pracującego wolno na skutek stępienia narzędzi, których z tego samego powodu nie ma kiedy naostrzyć.
Bóg wie, co robi, ukrywając przed młodymi prawdę o życiu, bo gdyby było inaczej, młodym odechciałoby się żyć.
Bo jedno jest kurewsko pewne - jestem właśnie hopeless, beznadziejny.
Żaden człowiek nie wyda się sympatyczny, jeśli pozna się go od środka.
Gdy sprzedaje się zbyt mało płyt, jest się nikim, gdy sprzedaje się ich więcej, to też źle, bo pretenduje się wtedy do miana komercyjnej szmaty, która wciśnięta między Ich Troje i Stachurskiego ma czerwienić się ze wstydu.
Wszyscy o tym wiem, ale wciąż nie zwracamy wystarczającej uwagi na przerażający scenariusz kompleksowego cyberataku, który doprowadziłby do całkowitego zatrzymania dostaw energii, transportu, usług szpitalnych, oraz naszego społeczeństwa jako całości. Kryzys związany z COVID-19 byłby przy tym postrzegany jako niewielkie zakłócenie w porównaniu z dużym cyberatakiem. Należy wykorzystać kryzys związany z COVID-19 jako okazję do zastanowienia się przez środowisko cyberbezpieczeństwa, jakie lekcje może z tego wyciągnąć, aby poprawić nasze przygotowanie na potencjalną "cyberpandemię".
Moim zdaniem świat zmierza w złym kierunku. Kiedyś, nawet w czasach "zimnej wojny", liderzy mieli do siebie szacunek. Stany Zjednoczone i Związek Radziecki nie miały dobrych relacji, ale przywódcy tych krajów się szanowali i słuchali siebie nawzajem. Teraz ludzie u władzy się nie szanują, do tego nie są zbyt dobrze przygotowani do ról liderów i uparci. Nie potrafią wysłuchać drugiej strony. Liczy się tylko to, czego oni chcą. Z takim nastawieniem nie da się współpracować, znajdować rozwiązań akceptowalnych dla wszystkich stron.
Okropna to i bolesna rzec zakończyć życie, gdy nic się jeszcze nie widziało i niczego nie dokonało i gdy nikogo twój los nie obchodzi - prócz jednej tylko matki, która całe życie będzie na ciebie czekać.
Wszyscy jesteśmy pokręceni, pogmatwani, nie umiemy dobrze pływać i powoli toniemy.
Ludzie w głębi serca lubią zabijać. I zabijają się, póki się nie zmęczą. Kiedy się zmęczą, trochę odpoczywają, a potem znowu zaczynają się zabijać. Tak już jest. Nikomu nie można ufać i nic się nie zmienia. Dlatego nie ma rady. Jeżeli ci się to nie podoba, lepiej uciec do innego świata.
Wciąż traciłem różne rzeczy, ludzi i uczucia. W moim życiu, jak w kieszeni płaszcza, znajdowała się jakaś wielka dziura, której w żaden sposób nie można było zaszyć.
Dla mnie życie skończyło się, kiedy miałam dwadzieścia lat. Reszta to były jedynie niekończące się reminiscencje. Jakby mroczny, pełen zakrętów, prowadzący donikąd długi korytarz. Lecz musiałam je przeżyć. Przyjmowałam każdy pusty dzień i pustym go żegnałam. Ciągnęły się dni, a ja zrobiłam wiele niesłusznych rzeczy. Nie, szczerze mówiąc, mam wrażenie, że zrobiłam wyłącznie niesłuszne rzeczy. Przez pewien czas żyłam zamknięta wewnątrz. Jakbym żyła na dnie głębokiej studni. Przeklęłam, znienawidziłam wszystko na zewnątrz. W pewnym momencie wyszłam z niej i udawałam, że żyję. Wszystko przyjmowałam, szłam przez życie, nic nie czując (...) ale to wszystko nie miało znaczenia. Wszystko minęło w mgnieniu oka. Nic nie zostało poza bliznami po kilku rzeczach, którymi gardziłam i które zmarnowałam.
Świat muzyki to cmentarz młodocianych geniuszy.
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Orszulko, tym zniknienim swoim!
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.
- Gdzie są ludzie? Trochę tu samotnie na tej pustyni...
- Wśród ludzi jest się równie samotnym.
Potworności i klęski nawiedzają świat w każdym stuleciu.
Małżeństwo jest tylko przyzwyczajeniem, złym przyzwyczajeniem. Ale żałujemy utraty choćby najgorszych przyzwyczajeń. Tych może najwięcej. Tworzą one tak nieodłączną część naszej istoty.
Nad wszystkimi dobrymi postanowieniami unosi się jakieś fatum: wszystkie bez wyjątku zbyt późno bywają powzięte.
Wszyscy jechaliśmy na jednym wózku. Wszyscy razem gotowaliśmy się w wielkim garze gówna. Nie było ucieczki. Czekaliśmy tylko, aż nas spłucze do ścieku.
Ależ wiatr wyje w paszczy mózgu; jakie to smutne być żywym z rękami i nogami, z fiutem, jajami, pępkiem i całą resztą i czekać czekać czekać, żeby to wszystko umarło, to takie głupie, ale nie ma nic innego do roboty, naprawdę.