Chodzi o to, aby człowiek z ochotą robił to, co robić musi, by tego, co robić musi, nie robił tylko dlatego, że musi, by to, co robić musi, robił z pełnym upodobaniem i oddaniem.
Każdy problem który rozwiązałem stał się zasadą, która później służyła do rozwiązywania innych problemów.
Nasza praca nigdy nie jest skończona.
Człowiek jest biedny nie dlatego, że nie ma pieniędzy, ale dlatego, że nie pracuje.
Prawdziwą miarą kariery jest zadowolenie a nawet duma z tego, że osiągnęło się sukces bez pozostawiania ofiar za sobą.
Wielkie rzeczy są robione przez serię małych rzeczy skupionych razem.
Umiarkowanie i praca są prawdziwymi lekarzami człowieka: praca wzmaga apetyt, wstrzemięzliwość zaś zabrania nadużywać go.
Praca wszystko zwycięża.
Wszystko, co w życiu jest warte posiadania, jest warte, żeby na to zapracować.
Praca oddala od nas trzy wielkie niedole – nudę, występek i ubóstwo.
Czym jest to równe, tzn. ta wspólna substancja, którą np. dom przedstawia wobec poduszki w wyrazie wartości poduszki? Coś podobnego „nie może w rzeczywistości istnieć” – mówi Arystoteles. Dlaczego? Dom przedstawia – wobec poduszki coś równego o tyle, o ile przedstawia to, co jest istotnie wspólne obojgu, poduszce i domowi. A tym jest – praca ludzka.
Ale Arystoteles nie mógł z samej formy wartości wyczytać, że w formie wartości towarów wszystkie prace są wyrażone jako jednakowa praca ludzka, a wiec jako praca równoznaczna, gdyż społeczeństwo greckie opierało się na pracy niewolników, a więc nierówność ludzi i ich sił roboczych była jego podstawą naturalną. Tajemnicę wyrazu wartości, równość i równoznaczność wszystkich prac, dlatego że są i o ile są pracą ludzką w ogóle, można było odgadnąć dopiero wtedy, gdy pojęcie równości ludzi utrwaliło się jak przesąd ludowy. A to stało się możliwe dopiero w społeczeństwie, w którym forma towarowa stała się powszechną formą produktu pracy, a co za tym idzie, wzajemny stosunek ludzi jako posiadaczy towarów – panującym stosunkiem społecznym.
Każda praca jest dobra, o ile jest dobrze wykonywana.