- W dodatku mogłabym nazwać zasrańca Nabuchodonozor.
– Mowa o psie czy dziecku?
Ściągnęła brwi, mrużąc oczy.
– Po tobie można się spodziewać wszystkiego – zastrzegł.
Można odnieść wrażenie, że przez te wszystkie lata ci ludzie nie komunikowali się wcale ze światem, z Europą, nie czytali żadnych klasyków demokracji, nie rozumieją, jaka jest różnica między demokracją większościową, a działającą od tak dawna, że nawet trudno ją nazwać nowoczesną, demokracją liberalną, że nie rozumieją, jakie obowiązki ma demokratyczne państwo wobec mniejszości, na czym polega świeckość państwa, jakie edukacyjne i kulturotwórcze obowiązki mają wobec obywateli jego organy. Zupełnie nie rozumieją, na czym polega wolność słowa, wolność tout court.
Ekipa Busha sięga do najgorszych kart w historii USA. Gdy dorastałem, pewne zasady wydawały się niewzruszone – to, że człowieka nie można więzić bez wyroku sądu, że aresztowanemu trzeba przedstawić zarzuty, że ma prawo do sprawiedliwego procesu z udziałem obrońcy itp. Administracja Busha zawiesiła te zasady. Ameryka podpisała międzynarodową konwencję o zakazie tortur, ale ekipa Busha łamie także i tę normę. Powiedziałbym, że ta ekipa wypaczyła wszystko, co można nazwać wartościami amerykańskimi. Prezentuje nie jeden z nurtów naszej tradycji, ale tendencję skrajną.
Ci, dość delikatnie mówiąc, mało sympatyczni, dość, jakby Piłsudski powiedział „parszywieńcy” – cytuję tutaj Piłsudskiego, politycy, hmm... trudno politykami ich nazwać, raczej – lizusy wypowiadają się w tej sprawie – jest niegodne, niegodne przyzwoitego człowieka. Te ataki na Panią Jakubiak, na Panią Kluzik-Rostkowską – ja ich nie bronię, tylko jest jakaś granica podłości, którą, myślę, niektórzy przekraczają.
Nie potrafią wyartykułować zdania, że tego szkodnika Rydzyka, który obraził panią Kaczyńską, trzeba potępić i nazwać tak jak na to zasługuje, czyli gruboskórnym prostakiem. To jest ktoś, kto w ogóle nie powinien być księdzem! A oni coś bąkają i stękają. Być może boją się Rydzyka.
Większość ludzi chciałaby polecieć w kosmos, gdyby tylko było ich na to stać. Nasza rola to pomoc w rozwoju nowych przedsiębiorstw i przedsiębiorców, dzięki czemu więcej ludzi będzie na te podróże stać. (...) Wierzę, że i pan pewnego dnia będzie mógł się nazwać astronautą.
Aby język stał się powszechnym, nie wystarcza nazwać go takim (...) Język międzynarodowy, jak każdy narodowy, jest własnością ogółu; autor zrzeka się na zawsze wszelkich praw osobistych do niego.
Kiedy w końcu dostaliśmy kontrakt nagraniowy z MGM, jakieś półgłówki stamtąd zdecydowały, że The Mothers było złą nazwą dla grupy i że żadna stacja radiowa nigdy nie zagra naszej płyty ponieważ nazwa jest zbyt ryzykowna. W tamtym czasie, jeśli byłeś dobrym muzykiem, byłeś a motherfucker, i Mothers to był taki skrót od motherfuckers. Tak naprawdę, było to trochę aroganckie aby tak nazwać naszą grupę, bo wcale nie byliśmy dobrymi muzykami. Wedle standardów zespołów barowych w naszym obszarze, byliśmy całe lata świetlne przed naszą konkurencją, ale jeśli chodzi o prawdziwą muzykę, to sądzę, że byliśmy dokładnie w bagnie.
Nie znalazłam się w sytuacji, w której mogłabym mieć rzeczywiście wyrzuty sumienia.
Uważam, że kabaret jest dziś na skandalicznym poziomie. (...) Najbardziej przeraża mnie jednak publiczność, która z tych żenujących żartów rechocze, bo trudno to nazwać śmiechem. Ale cóż, popyt napędza podaż.
Bez warsztatu nie ma w ogóle o czym mówić, to jest jedna rzecz, druga rzecz to jest talent, się go ma, albo się go nie ma. Rzecz jasna, że szukam aktorów którzy ten talent mają. To jest oczywiste. Trzecia rzecz wydaj mi się równie ważna (...) to jest rodzaj, nie wiem jakby to nazwać, może po prostu podobnego myślenia o świecie, podobnego stosunku do świata (...) tego żeby akurat aktor chciał poszukać tego co ja chcę poszukać, bo jeżeli aktor tego nie chce poszukać, to ja tego nie znajdę.