Tu-Tut stanowił postarzałą i wypłowiałą wersję Percy'ego Wetmore'a, faceta, który był zbyt delikatny, by samemu zabić i upiec grubego zwierza, za to uwielbiającego swąd spalenizny.
Jeszcze w 1999 r. szefowie MFW stawiali Argentynę za wzór dla państw rozwijających się. Dwa lata później nastąpiła całkowita zapaść.
Neoliberalna recepta nie działa. W Ameryce Łacińskiej w latach 90. – gdy większość krajów podążała za wskazaniami MFW – wzrost gospodarczy stanowił ledwie połowę wzrostu osiąganego w latach 50., 60. czy 70. Nie muszę dodawać, że beneficjentami wzrostu w latach 90. byli jedynie ludzie ze szczytów drabiny społecznej.
Powiem państwu wprost: uważam PiS za współczesną wersję narodowego socjalizmu. I zdaję sobie sprawę, jak to brzmi. Ale gdyby NSDAP odciąć od tej części programu, która dotyczyła eksterminacji Żydów, planów pozyskania przestrzeni życiowej dla Niemców i ograniczyć do warstwy socjalnej, prawnej, postulatów budowania silnego państwa, ograniczania praw obywatelskich, wówczas jej program będzie bardzo podobny do programu Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy czytałem przemówienie Hitlera do prawników niemieckich, chyba z 1936 roku, natknąłem się na następujące zdanie: „Mnie nie interesuje prawo, mnie interesuje sprawiedliwość”. Gdyby powiedział to Kaczyński, całe PiS by klaskało. Szanuję ich elektorat, ale jestem zdania, że taka retoryka może doprowadzić do bardzo poważnego konfliktu. O ile PO powinna być przez SLD traktowana jako normalny, demokratyczny konkurent do władzy, o tyle PiS musi być traktowane jako wróg. Także dlatego, że jest to partia antysystemowa. Istotą jej programu jest negacja ostatnich 20 lat polskich przemian. PiS chce wrócić do roku 1990 i zbudować wszystko od nowa – tym razem na swoich warunkach. Pozostaje tylko się cieszyć, że od 2004 roku jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Jej mechanizmy, procedury, prawa obywatelskie – to wszystko jest kotwicą, która nie pozwoli Polsce zejść z drogi, którą od 20 lat podąża.
Głosiłem w sprawie Przemyka wersję oficjalną, ni cholery nie wierząc w nią. Wtedy usprawiedliwiałem się sam przed sobą, że to kłamstwo sprowokowane przez zarzuty drugiej strony.
Ale przyznacie, że w strasznych czasach, dawnych i obecnych, gdy Polska nie miała nawet granic, Kościół katolicki utrzymywał ją jako całość. Stanowił to coś, co do czego wszyscy są zgodni i co jest warunkiem przetrwania. W polskich warunkach katolicyzm jest siłą moralną. Gdybym sam mieszkał w kraju, który znalazł się w takich opałach jak wasz, też bym pewnie poszedł za innymi. Bo takie czasy.
Mieliśmy wielkie święto w Warszawie. Jak agencję pokazywały Warszawę, to myślałem, że to przepiękne, najpiękniejsze miasto na świecie. Atmosfera na tym spotkaniu była doniosła, wydaje mi się, że wszyscy zachowywali się życzliwie i sympatycznie, a potem się okazuje, że Kaczyński wychodzi i wita się ze mną, a jakiś dziwny człowiek biega za nim z telefonem i próbuje nagrywać i robimy z tego gorszą wersję komedii Szekspira "wiele hałasu o nic"