Trzęsącymi się rękami odkorkowałem flaszeczkę. Profesor odebrał mi ją, ledwie się zaciągnąłem ostrym migdałowym oparem; do oczu napłynęły mi obfite łzy. Gdy je strąciłem końcem palca i otarłem powieki, straciłem dech. Wspaniała sala, wyłożona kobiercami, pełna palm, o majolikowych ścianach, z wykwintnie roziskrzonymi stołami, z dworną kapelą w głębi, co przygrywała nam do pieczystego, znikła. Siedzieliśmy w betonowym bunkrze, przy nagim stole drewnianym, ze stopami zanurzonymi w porządnie już starganej słomianej macie.
(…) Czechosłowacja była krajem dużo bardziej zaawansowanym cywilizacyjnie niż Polska, w sklepach półki były pełne, ludzie mieli samochody… Poza tym na co dzień dało się dostrzec coś, co – gdy już się zaaklimatyzowałam – bardzo polubiłam, a mianowicie poczucie równości społecznej. Czesi bardzo wcześnie stracili arystokrację i mocno rozwinęła się w tym kraju warstwa mieszczańska, dlatego nie było tam wielkiego rozdźwięku między bogatymi a biednymi. W ich gospodach rzeczywiście profesor siadał przy kuflu z rzemieślnikiem i gadali sobie jak równy z równym.
Jak może istnieć ustrój, w którym dwóch meneli spod budki ma dwa głosy, a profesor uniwersytetu ma jeden głos? Trzeba być idiotą, żeby chcieć w takim ustroju żyć.
Pan profesor chce zlikwidować zasiłek pogrzebowy, chce obciąć zasiłek chorobowy z 80 proc. płacy do 60 proc. To nie są rzeczy, które wymagają długiej odpowiedzi w formie listu. Powiedzmy Polakom, na czym miałaby polegać alternatywa do tej reformy OFE, którą proponujemy. Pan profesor może im to powiedzieć podczas debaty.
Ten nasz Amerykański system, nazwijmy go amerykanizmem, nazwijmy go kapitalizmem, nazwijmy go jakkolwiek, daje każdemu z nas wspaniała okazję jeśli tylko jesteśmy w stanie ogarnąć go obydwiema rękami i wykorzystać.
Idź do mrówki, leniwcze; przyjrzyj się jej drogom i stań się mądry. Chociaż nie ma ona dowódcy, urzędnika ani władcy, to jednak już w lecie przygotowuje swój pokarm; już w żniwa gromadzi sobie zapasy pożywienia. Jak długo, leniwcze, będziesz się wylegiwał? Kiedyż wstaniesz ze snu? Jeszcze trochę snu, jeszcze trochę drzemania, jeszcze trochę leżenia z założonymi rękami, a twoje ubóstwo niechybnie przyjdzie jak rabuś i twoja nędza jak mąż zbrojny.
Jest grupa osób niegłupich... Nie jestem głupią osobą, a uważam w sercu, że to Ruscy strącili ten samolot, natomiast Tuski próbują to kamuflować – tak uważam i dopóki nikt mnie nie przekona, jestem podenerwowany tym faktem, bo Katyń też kamuflowano, również rękami Polaków. Ruscy kamuflowali rękami Polaków przez dziesiątki lat. I krzyże katyńskie sprzątali z cmentarzy. Ja mam poczucie, że drugi raz dzieje się to samo.
Jak skończyłem pracę w Optimusie, to miałem bardzo wysoki cholesterol. Lekarze analizując moje wyniki powiedzieli, że do końca życia będę musiał brać lekarstwa. Przypomniałem sobie co mówiła Pani profesor. No więc poprosiłem małżonkę, by stale w domu był bundz z naszego mleka (rodzaj owczego sera - przyp. redakcji). No i ja, nie biorąc żadnej tabletki, dzięki terapii opierającej się na bundzu i serach żółtych mam teraz poziom cholesterolu jak u noworodka – wszystko w normie.
Wygląda na to, że powinienem się wytłumaczyć z mojej przydługiej nieobecności na FB. [...] Dotąd nie nazwałem żadnego z moich rozmówców „kretynem”, jak profesor Terlecki. [...] Nie wpadłem na to, jak doradca Andrzeja Dudy Deszkiewicz, że uczestniczki Powstania Warszawskiego to „zdemenciałe archeocelebrytki”. Jako cienias i miękiszon pozostający daleko w tyle jeśli chodzi o osiągnięcia w dziedzinie chamstwa, postanowiłem dokładniej przeanalizować swoją postawę. Apeluję więc do Państwa o przysyłanie mi innych wzorów zachowań, do których powinienem dorosnąć.
Jeżeli mam swe życzenia przekazać młodym dni dzisiejszych – tym, którzy mnie rozumieją – to nade wszystko życzę, by coraz silniej odczuwali smak „dawania”, a coraz słabiej – smak „brania”. „Dawania” bliskim i dalekim, znanym i nieznanym, żyjącym i tym, którzy żyć będą kiedyś. W „dawaniu” bowiem rośnie prawdziwa radość życia.
Polak, jak mu przyjdzie fantazja do głowy, może być całkiem porządnym człowiekiem.