[Są] najpełniejszym systemem duchowego i świeckiego despotyzmu, jaki kiedykolwiek zrodził się w ludzkim umyśle, z wyjątkiem może Ignacego Loyoli.
Jeżeli ludzie się zjednoczą, wszystko jest możliwe. To jest nadzieja dla wszystkich. Przede wszystkim dla milionów obywateli, którzy chcą państwa świeckiego, obywatelskiego i społecznego.
Mógłby powstać sojusz między państwami autorytarnymi a dużymi monopolami informatycznymi, który łączyłyby powstające systemy nadzoru korporacyjnego z już rozwiniętym systemem nadzoru państwowego. Może to doprowadzić do powstania sieci totalitarnej kontroli, której nie wyobrażali sobie nawet Aldous Huxley czy George Orwell. Kraje, w których takie ponure mariaże najprawdopodobniej pojawią się w pierwszej kolejności, to Rosja i Chiny.
Cały czas idę do przodu w walce z systemem. Jestem na froncie walki z systemem od wielu lat. I będę walczył do końca.
Jestem dużo spokojniejszy niż dawniej. Od dwóch lat dokładam starań, by odbudować moje życie po straszliwym błędzie, jaki popełniłem. Nauczyłem się wystarczająco dużo, by wiedzieć, że nigdy nie będę mógł powiedzieć: 'Żyję pełnią życia duchowego', i wiem, że ciągle będę się musiał doskonalić.
Akceptacja masowego terroryzmu jako nieuniknionej broni wyjaśnia, dlaczego stalinowska konstytucja z 1936 r., ze swoim systemem gwarancji praw jednostki, nie zapobiegła pozornie cynicznemu lekceważeniu tych praw, ilekroć kierownictwo partii decydowało, że musi je zastąpić.
Kuchnia nie jest zabawą dla nacjonalistów. Zawsze była systemem naczyń połączonych i powinniśmy raczej odróżniać ją od siebie regionami niż granicami państw.
Śmiech jest oznaką najwyższego poziomu duchowego.
To, co nazywa się "kapitalizmem", jest w gruncie rzeczy systemem korporacyjnego merkantylizmu, w którym ogromne i samowolne tyranie prywatne sprawują kontrolę nad gospodarką, systemem politycznym i życiem społecznym oraz kulturalnym - ściśle współpracując z potężnymi państwami, które wpływają na gospodarkę krajową i społeczność międzynarodową. Dzieje się tak, wbrew wielu fantazjom, zwłaszcza w USA. Bogaci i uprzywilejowani nie są dziś bardziej skłonni poddać się dyscyplinie wolnego rynku niż byli w przeszłości, choć sądzą, że tak powinna postępować reszta społeczeństwa.