Przy "Benedictus" wzdłuż autostrady zapalają się lampy, jakby chciały uprawomocnić przekazane mi przez radio mimowolne błogosławieństwo.
Lecz prawdę mówiąc, mogło to znaczyć tylko tyle, że znalazłam się już w Belgii, gdzie miłym dla podróżnych zwyczajem oświetla się wszystkie autostrady.
Możemy wyobrazić sobie naszą drogę do oświecenia w formie jednej głównej autostrady i wielu zjazdów, które się z nią łączą. Ta szeroka autostrada jest jak pragnienie osiągnięcia oświecenia, życzenie, byśmy byli w stanie pomagać innym. Na tej drodze istnieją małe odgałęzienia - jedno z nich
to radiestezja, a drugie telepatia. Są bardzo interesujące, ale jeśli będziemy się na nich za bardzo koncentrować zjedziemy z drogi.
W tej sytuacji wycinanie starych drzew wzdłuż chodnika, który od przeszło 30 lat codziennie sprzątam, jest nadużyciem władzy, z którym nie mogę się pogodzić.
Gwiazdy które natury powiesiła w niebie i wypełniła ich lampy niekończącym się olejem, dają światło zagubionym i samotnym wędrowcom.
To była wielka lekcja życia. Zjeździłem kraj wzdłuż i wszerz. Czasami było dobrze. Występowałem w Las Vegas, Atlantic City, w dobrych show, w opening'ach dla Johny Casha, Dolly Parton, Kenny Rogersa. Nagrałem dwie profesjonalne płyty.
Największą polską zmorą są przepisy o zamówieniach publicznych. To się odbija na wszystkich dziedzinach życia – od autostrad po zakup samolotów dla wojska – tym bardziej że dzięki unijnej kasie państwo sporo inwestuje. W przetargach liczy się tylko cena. To za to oferenci dostają najwięcej punktów, nie za jakość. Miało to ukrócić korupcję, a tymczasem spowodowało paraliż. Bo przychodzi jakaś firma, daje cenę za kilometr autostrady o połowę niższą, a potem albo budowę partoli, albo staje w połowie prac i domaga się renegocjacji kontraktu. To opóźnia inwestycje o lata. I w efekcie są droższe, niż gdyby od razu wybrać ofertę.
Dobrze mieć autostrady, ale smak nadają życiu dopiero ścieżki, którymi można sobie od nich odbiegać.