No, w raju, jak to w raju,
zielono i wesoło,
obiady, gadu-gadu,
wieczerze i tak w koło.
Zegar to dla człowieka przyjaciel; on z nim jest, kiedy wesoło i kiedy smutno, on jemu pokazuje, co trzeba o jakiej porze robić, on gada, kiedy nikt do człowieka nie gada, on jego uczy, że czas płynie i że on na tym czasie, jak na wielkiej rzece, też płynie do wielkiego morza...
Bodaj że z czasem trzeba będzie cokolwiek w program (PPS) wprowadzić gwarantującego Żydom pewne prawa w owym raju polskim. (...) w tym znaczeniu, że w program można by wprowadzić punkt w postaci uchwały zjazdowej mówiącej specjalnie o Żydach, jako że mogą sobie w przyszłej Polsce zostać Żydami, jeśli im się to podoba i jako że będziemy bronili ich praw jako narodowości. No, ale to przyszłość.
Dopóki los pozwala, żyjcie wesoło.
W stukach i grzmotach obustronnych ogni dym gęstniał, napełniony ognistymi błyskawicami, krzykami, przekleństwami i wybijającymi się nad wszystko głosami komend krótkich, zdyszanych, coraz śpieszniejszych, zapalczywszych, śmiertelniejszych. Duszność i ciemność od dymu wzrastały; lały się w nich strumienie potu, ciekły strugi krwi. Coraz ciaśniej stawało się tam, wrzaskliwiej, krwawiej, wścieklej, przeklęcie. Piekło, piekło, mówię ci, wietrze prędki, szalało w tym naszym cichym, wonnym, kwiecistym, niewinnym raju leśnym. Piekło ludzkie.
Bycie studentem to był swego rodzaju status, który z kolei załatwiał wiele spraw. Ulgowe bilety na komunikację, odroczenie wojska, zniżkowe obiady itd.
Klimat w Polsce przypomina mi dziś komunę i to tę w najgorszym tego słowa znaczeniu. Wtedy można było podejść do tematu jeszcze na wesoło i było się do kogo uśmiechnąć. Dziś bywa tak, że nie ma niestety nawet do kogo mrugnąć. Polska aktualnie ma sporo problemów. Boję się nawet pomyśleć, dokąd dojdziemy, jeśli rządzący w porę się nie opamiętają.
Umysł jest na tyle samodzielny, że może z raju uczynić piekło, a z piekła raj.
Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, co można robić w raju. Owieczki pasać? Pastuszkowie, fujareczki – nie, ja się do tego nie nadaję.