Narodowy Komitet Bioetyki zeszłego roku w marcu wydał opinię przychylną w sprawie wykorzystywania do celów naukowych komórek macierzystych pochodzących z usuniętych płodów. «Nie uznaje się za bioetycznie niedopuszczalne użycia tkanki płodowej pochodzącej z dobrowolnego przerwania ciąży i jego wykorzystania w celach naukowych i medycznych». Zobowiązując się, że nie tkną «świeżego materiału» (dopiero co usunięte dziecko nazywają «świeżym materiałem», jak świeżą rybę), i tłumacząc, że i tak nie będzie to konieczne, ponieważ tysiące komórek płodowych pozostają zakonserwowane w niskich temperaturach w pewnym mediolańskim banku, nasi majstrzy od komórek będą mogli kombinować bez skrupułów i zażenowania. I nieważne, że doskonale wiedzą, iż cała sprawa jest zachętą do aborcji, pardon, dobrowolnego przerwania ciąży (tak się mówi w języku politycznej poprawności). Nieważne, że równie dobrze wiedzą, iż dla wielu kobiet i par handel usuniętymi wskutek aborcji dziećmi jest niezwykle dochodowym interesem
Jednym z tych nękanych na polecenie Jaruzelskiego kleryków był błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko, za którego śmierć generał Jaruzelski ponosi osobistą, kierowniczą odpowiedzialność, której to zbrodni nie tylko do tej pory nie próbował wyjaśnić Narodowi, ale konsekwentnie bierze udział w matactwach, zatajaniu jej rzeczywistego przebiegu i sprawców.
Władzom idzie o to, by jednocześnie wziąć społeczeństwo za mordę i dmuchać w narodowy balon tej naszej wyjątkowości bez najmniejszej skazy.
To, co działo się wtedy w Polsce, odbierałam w sposób zapośredniczony. I to niezależnie od faktu, że dotyczyło to moich bliskich, przyjaciół i żydowskiej części mojej rodziny, która zdecydowała się wtedy na emigrację; jedynej rodziny, która została mi z gałęzi mojego ojca, czyli ciotki i jej bliskich. Wielu moich znajomych trafiło do więzienia, ale w marcu, kiedy się tam znaleźli, przeżywałam jeszcze w Czechach euforie Praskiej Wiosny. Stała się ona dla mnie, podobnie jak dla Czechów i Słowaków, przeżyciem pokoleniowym. Praska Wiosna i jesień po sowieckiej inwazji wojsk układu warszawskiego były ogromnie ludycznym wybuchem swobody, wręcz karnawałem, jak to ujął Kundera.
I żałuję jedynie tego, że nie byłam wystarczająco twarda, że mój gniew złagodziłam refleksją. Nazbyt wielu jest tych, którzy milczą. Którzy myślą tak samo jak ja, ale boją się mówić to, co mówię ja. Którzy dla własnej korzyści albo z tchórzostwa udają Greka, udają, że nie widzą tego, co dostrzegam ja. Tak, że ich milczenie jest tym samym milczeniem, ich strach tym samym strachem, ich przebiegłość tą samą przebiegłością, z jakimi w latach dwudziestych, a potem w latach trzydziestych dwudziestego wieku ich dziadkowie powitali faszyzm, narodowy socjalizm i bolszewizm.
Jeśli rewolucja ma służyć narodowi etiopskiemu, to jestem za rewolucją.
Nie można z Szekspira zrobić idioty.
Z niewiadomych dla mnie przyczyn media wymyśliły mecz Rozmaitości kontra Narodowy, a ze mnie zrobiono fundamentalistę-akademika.
Frekwencja nie jest argumentem, którym można się posługiwać. Wystarczy wystawić coś lekkiego i będę miał nabitą salę.
(…) inspiracja jest rzeczą naturalną w sztuce.
Trzeba być naprawdę zarozumiałym, by myśleć, że się wymyśliło własny język. To jest nawet niemożliwe, bo jedno wynika z drugiego.