Nadszedł czas, abyśmy przyznali się do naszej znikomości, dokonując odkryć w nieskończonym niezbadanym kosmosie. Dopiero wtedy zdamy sobie sprawę, że jesteśmy tylko mrówkami w rozległym stanie wszechświata. A jednak nasza przyszłość i nasze możliwości leżą we wszechświecie, gdzie bogowie złożyli obietnice.
Pani Marszałek! Czcigodna Wysoka Izbo! Wypuśćcie naród z kwarantanny. Czas najwyższy. Jeśli to teraz uczynicie, być może wykręcicie się jakoś sianem, być może nie wszyscy staną przed Trybunałem Stanu, być może pan minister Szumowski nie zostanie powieszony na latarni przy placu Trzech Krzyży przez lud Warszawy.
Zegar to dla człowieka przyjaciel; on z nim jest, kiedy wesoło i kiedy smutno, on jemu pokazuje, co trzeba o jakiej porze robić, on gada, kiedy nikt do człowieka nie gada, on jego uczy, że czas płynie i że on na tym czasie, jak na wielkiej rzece, też płynie do wielkiego morza...
Władzom idzie o to, by jednocześnie wziąć społeczeństwo za mordę i dmuchać w narodowy balon tej naszej wyjątkowości bez najmniejszej skazy.
Koledzy! (…) Nie wiadomo, co będzie. Ale jak bądź zaklinam was na imię naszej ojczyzny, ażebyście nie splamili naszego honoru narodowego. W najsmutniejszych wypadkach i niebezpieczeństwach to sobie hasło powtarzajcie, że jesteście Polakami.
Nasze wyobrażenia o czasie i przestrzeni podsuwają nam takie przekonanie, że czas to coś zupełnie innego niż przestrzeń, że to dwa różne byty. Wydaje nam się, że jedno jest osadzone w drugim i są niezależne od siebie. Tymczasem czas jest zadziwiająco podobny do przestrzeni, co wydaje się kłócić z naszą codzienną percepcją.
Dramat jest taki, że niestety te eksperymenty, które wykonujemy, zgadzają się z tym koślawym modelem standardowym, abyśmy bardzo chcieli, by się nie zgadzały. I po to jest ten CERN. Po to chcemy tam siedzieć i szukać dziury w całym, żeby wreszcie zrobić kolejne pęknięcie w tym gmachu, które być może doprowadzi do tego, że się zawali i będzie można coś nowego zbudować.
Nie wynaleziono jeszcze świata, który się nie skończy. Współczesna fizyka jest w tej kwestii dosyć brutalna. W naszej najbliższej okolicy wypali się Słońce i do widzenia, a to tylko jedna malutka gwiazdka, jednej ze stu miliardów galaktyk.
Nie znoszę tych z „Prawa i Sprawiedliwości” – bo oni „Sprawiedliwość” rozumieją na sposób kogoś z filmu „Sami swoi” (nie oglądałem, ale wszyscy to cytują…): „Prawo – Prawem… ale Sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.
Tak naprawdę nie czytam recenzji ani artykułów krytyków na temat moich prac, no chyba, że ktoś mi je podstawi pod nos.
(...) nie przepadam za opowieściami o podróżach w czasie. W typowej historii o podróżach w czasie, występują pewne paradoksy, które mnie są niewygodne, więc zwykle takich powieści nie piszę.