A z tego spektaklu to nic nie pamiętam poza tym, że biegaliśmy dookoła klombu. Następnego dnia po emisji telewizyjnej statystowałem akurat w filmie Marysia i Napoleon. Gustaw Holoubek wyłowił mnie z tłumu i spytał: „A to pan wczoraj grał w tym strasznym przedstawieniu? Okropnie pan grał, ale był pan tam jedynym aktorem”. Przyjąłem to jako komplement.
Inaczej to wygląda z punktu widzenia zagranicznego kapitału. Od wczoraj macie wylewane krokodyle łzy przez analityków bankowych, jaka to zła decyzja. Jeden bank potem ujawnił, nie ten, co jest najbardziej obciążony kredytami złotowymi, że na tej jednej decyzji straci kilkaset milionów złotych. Są banki, co stracą miliard złotych. Wy oczekujecie od analityków, którzy są zatrudnieni przez właścicieli tych banków, że będzie chwalił decyzje obniżające stopy? Natychmiast by stracił pracę. On prywatnie może to powiedzieć żonie, kolegom, ale nie publicznie.
Ja i tak jestem cierpliwy, że wytrzymałem tam wczoraj i Morozowski nie dostał w papę, za przeproszeniem, za to, co zrobił. Bo powinien był dostać za to proszę państwa. To jest po prostu takie chamskie zachowanie. Naprawdę chamskie zachowanie. Ale ja na chamstwo chamstwem nie odpowiadam, tylko kulturą i kulturalnie wytrzymałem.
Wczoraj, pomimo 20-stopniowego mrozu, wyraźnie eksponował swoją męskość.
Dwie koleżanki posłanki (Izabela Jaruga-Nowacka, Jolanta Szymanek-Deresz), marszałek Szmajdziński. Wczoraj składałem mu życzenia z okazji 58 rocznicy. Pytał mnie jak to jest, kiedy przekracza się sześćdziesiątkę. Powiedziałem mu, że niedługo się przekona. (...) Znaliśmy się od wielu wielu lat. Zawsze w moim życiu był obecny, życiu politycznym. Trudno mi się oswoić, że jego już nie ma. Cały czas mam wrażenie, że go usłyszę, albo do niego zadzwonię. Zresztą jak się dowiedziałem, że ten samolot się rozbił i że on był na pokładzie, to wziąłem telefon i zadzwoniłem do niego z nadzieją, że to nieprawda. Ale niestety jego komórka milczała.(...) Pamiętajmy, że ludzi nie można zastąpić. Już nie będzie drugiego Lecha Kaczyńskiego, nie będzie Jerzego Szmajdzińskiego.
Tak jak nie ma odwrotu od socjalizmu, tak nie ma powrotu do błędnych metod i praktyk sprzed sierpnia 1980 roku.
Nie ma powrotu do „Solidarności”, nie łudźcie się!
Była to postać bardzo barwna i kontrowersyjna, a od wczoraj jest tragiczna [o Andrzeju Lepperze].
Naprawdę życzę Żydom powrotu do Judei jako niepodległej nacji.
Cały czas czułem to swędzenie, którego musiałem się jakoś pozbyć. Nie chciałem, by dokuczało mi przez resztę życia. Moja żądza gry była zbyt silna, by ją ignorować.