Kto dół grzebie, ten się w nim pogrzebie.
Ja przeżyłem, moje siostry bliźniaczki nie. Babcia była sanitariuszką, dziadek działał w obronie cywilnej. A na pogrzebie ojca podszedł do mnie facet i powiedział: „Nie wiem, czy pan wie, ale pana ojciec kupował od Niemców broń dla AK ciężarówkami”. Tylko tyle.
Jako zwierzchnik Sił Zbrojnych żegnam zasłużonego żołnierza frontowego, który na polu walki z hitlerowskim najeźdźcą dał dowody żołnierskiego męstwa i poświęcenia dla ojczyzny.
Uczestniczyłem ostatnio w pogrzebie Ani Przybylskiej. Ksiądz w kościele mówił z zaangażowaniem sprzedawcy mebli. O jednej z najcudowniejszych istot, jakie znałem, wygłaszał frazesy rodem z Wikipedii. Padały slogany o tym, że „Bóg jest łaskawy i sprawiedliwy”. To największe kłamstwo, jakie czytałem, od dwóch tysięcy lat. Tylko bezlitosny egoista potrafi zabrać młodą matkę trójce dzieciaków.
Biedny ten Kościół. Jego bohaterowie to sami jacyś nieutalentowani nieszczęśnicy. Kościół wszystkich po śmierci grzebie, ale spośród ludzi publicznych hoduje sobie do apoteozy już tylko jedną nadmiernie tęgą pieśniarkę bez głosu, jedną nadmiernie suchą aktorkę bez ról oraz wyleniałego eks-amanta scen i ekranów. Tyle mu zostało z wielkiego majątku znakomitości. (…) Coraz więcej Kościół posiada budynków, ziemi, aut i pretensji, a coraz mniej osobowości. Jego owczarnia zaś przez cały miniony rok była napominana, że pobłądziła, wybierając swego prezydenta komucha zamiast katolika. I oto po roku tych kazań owczarnia deklaruje większe zaufanie do Kwaśniewskiego niż do Kościoła i liczniej go popiera. I wedle tych samych badań opinii publicznej niechęć do Kościoła jest znaczniejsza niż do prezydenta. Tak to Kościół siał, siał, nieborak – a szatan żniwa zbiera.