Być może kryje się w tej pasji rekordów i w tym zaciekawieniu ekstremami jakiś korzeń metafizyczny: potrzeba wykraczania poza to, co jest, jakaś dziwnie wyrażona, nieraz w groteskę i absurd przechodząca – jak wszystko co ludzkie – nadzieja nieskończoności.
Jestem zaskoczony: moja córka nie wytatuowała sobie penisa na przedramieniu.
Wszystko, co robiłem do 27 maja 1999 roku, było iluzją, istniejącą bez życia. Moja córka, narodziny mojej córki, dały mi życie.
W Rosji mam ochroniarzy, ale zdaję sobie sprawę, że nie ochroniliby mnie, gdyby rząd zdecydował się na najbardziej radykalne uciszanie opozycji. Wydaje mi się jednak, że nie są oni obecnie gotowi na aż tak dramatyczne działanie. Próby zresztą fizycznej eliminacji nie byłyby tak proste, ponieważ, jak mówiłem, mam uzbrojonych ochroniarzy. Zarejestrowanych, oczywiście. Ale oczywiście, sytuacja nie jest komfortowa – oprócz mnie, z ochroną porusza się moja żona, moja córka, moja matka. Wszyscy staramy się zapewnić sobie bezpieczeństwo. Takie są smutne realia putinowskiej Rosji.