FRAMUGA: A to, co mówi lew, masz na piśmie? Jak masz na piśmie, to mi daj, bo mnie nauka idzie powoli!
KLOC: Możesz improwizować, bo lew nic nie mówi, tylko ryczy.
[akt I, scena II, w przekł. S. Barańczaka].
Władzom idzie o to, by jednocześnie wziąć społeczeństwo za mordę i dmuchać w narodowy balon tej naszej wyjątkowości bez najmniejszej skazy.
Wszystkich nas, Europejczyków, cechuje "europo-centryzm". Nawykiem, na który złożyły się wieki, rozpatrujemy wszystkie sprawy tego świata pod kątem widzenia Europy. Mówiąc - "cywilizacja", mamy na myśli cywilizację europejską, mówiąc - "nauka" mamy na myśli naukę europejską, mówiąc - "sztuka" mamy na myśli Correggio czy Renoir'a.
W wierze istnieją dwie warstwy, warstwa duchowa, czyli właśnie sens cierpienia, czy Bóg jest osobowy, kwestia zbawienia, o których nauka nie ma nic do powiedzenia. (...) I jest kwestia, która akurat w chrześcijaństwie jest marginalna, kwestia naszego stosunku, naszych relacji ze światem materialnym. (...) ten fakt, że w chrześcijaństwie świat materialny nie należy do sfery sacrum, tylko należy do sfery profanum, uważam za ważny aspekt w tym, że nauka powstała w świecie zachodnim, a nie powstała w Chinach, i nie powstała w Indiach, gdzie sakralizacja świata idzie daleko dalej, niż w świecie chrześcijańskim. (...) Jeżeli weźmiemy jakikolwiek system, w którym świat materialny należy do sfery sacrum, to robienie doświadczeń, eksperymentów, próba wyjaśniania czegoś, jest bluźnierstwem, dlatego, że my chcemy sprawdzić jak działa Bóg. Podczas gdy nie należy do sfery sacrum, takie doświadczenia niczego nie naruszają.
Świat materialny podlega prawom, które są niezmienne, doskonałe i uniwersalne. Nauka nie może i nigdy nie będzie mogła tego faktu wytłumaczyć.
Rząd sobie radzi średnio, ja nie mam, co do tego żadnych wątpliwości że bardzo średnio sobie radzi, idzie taką ścieżką pragmatyczną, ja bym powiedział że rządzą nami pragmatyczni liberałowie, ja bym wolał żeby rządzili nami pragmatyczni lewicowcy, ale nie tacy z SLD.
Nie istnieje nauka narodowa, podobnie jak nie istnieje narodowa tabliczka mnożenia.
Dopóki będę prezesem Narodowego Banku Polskiego, Polska nie wejdzie ani do ERM II, ani do strefy euro.
Szanuj swoich obywateli, inaczej będą tobą gardzić.
To oczywiście kłamstwo, co czytałaś o mojej religijności; kłamstwo, które jest raz po raz powtarzane. Nie wierzę w osobowego Boga i zawsze otwarcie się do tego przyznawałem. Gdybym jednak musiał znaleźć w sobie coś, co miałoby aspekt religijny, to byłaby to bezgraniczna fascynacja strukturą świata, jaką ukazuje nam nauka.
Czym jest to równe, tzn. ta wspólna substancja, którą np. dom przedstawia wobec poduszki w wyrazie wartości poduszki? Coś podobnego „nie może w rzeczywistości istnieć” – mówi Arystoteles. Dlaczego? Dom przedstawia – wobec poduszki coś równego o tyle, o ile przedstawia to, co jest istotnie wspólne obojgu, poduszce i domowi. A tym jest – praca ludzka.
Ale Arystoteles nie mógł z samej formy wartości wyczytać, że w formie wartości towarów wszystkie prace są wyrażone jako jednakowa praca ludzka, a wiec jako praca równoznaczna, gdyż społeczeństwo greckie opierało się na pracy niewolników, a więc nierówność ludzi i ich sił roboczych była jego podstawą naturalną. Tajemnicę wyrazu wartości, równość i równoznaczność wszystkich prac, dlatego że są i o ile są pracą ludzką w ogóle, można było odgadnąć dopiero wtedy, gdy pojęcie równości ludzi utrwaliło się jak przesąd ludowy. A to stało się możliwe dopiero w społeczeństwie, w którym forma towarowa stała się powszechną formą produktu pracy, a co za tym idzie, wzajemny stosunek ludzi jako posiadaczy towarów – panującym stosunkiem społecznym.