Zawiść przedstawia się z figą, zwrócona ku niebu, gdyż gdyby mogła użyłaby swych sił przeciw Bogu.
Czym jest to równe, tzn. ta wspólna substancja, którą np. dom przedstawia wobec poduszki w wyrazie wartości poduszki? Coś podobnego „nie może w rzeczywistości istnieć” – mówi Arystoteles. Dlaczego? Dom przedstawia – wobec poduszki coś równego o tyle, o ile przedstawia to, co jest istotnie wspólne obojgu, poduszce i domowi. A tym jest – praca ludzka.
Ale Arystoteles nie mógł z samej formy wartości wyczytać, że w formie wartości towarów wszystkie prace są wyrażone jako jednakowa praca ludzka, a wiec jako praca równoznaczna, gdyż społeczeństwo greckie opierało się na pracy niewolników, a więc nierówność ludzi i ich sił roboczych była jego podstawą naturalną. Tajemnicę wyrazu wartości, równość i równoznaczność wszystkich prac, dlatego że są i o ile są pracą ludzką w ogóle, można było odgadnąć dopiero wtedy, gdy pojęcie równości ludzi utrwaliło się jak przesąd ludowy. A to stało się możliwe dopiero w społeczeństwie, w którym forma towarowa stała się powszechną formą produktu pracy, a co za tym idzie, wzajemny stosunek ludzi jako posiadaczy towarów – panującym stosunkiem społecznym.
Gdy dookoła nas wre wszędzie kłótnia i zawiść partyjna, gdy dygoce i rozpala się niechęć dzielnicowa, trudno, by żołnierz był spokojny.
Niesłychanie trudno zrozumieć usposobienie biblijnego Boga, takie w nim pomieszanie sprzeczności; wodnistej niestałości i żelaznej niewzruszoności; dobrotliwych, abstrakcyjnych morałów, stworzonych ze słów, i konkretnych piekielnych morałów, stworzonych z czynów; przelotnej łaskawości, biorącej odwet w stałych złośliwościach.
Jednakże kiedy po długim łamaniu sobie głowy znajdziecie klucz do tego postępowania, zaczynacie wreszcie coś zrozumieć. Z najdziwaczniejszą młodzieńczą, zdumiewającą szczerością on sam dostarczył tego klucza. Jest nim zawiść!
Położył się Dyzio na łące,
Przygląda się niebu błękitnemu
I marzy:
"Jaka szkoda, że te obłoczki płynące
Nie są z waniliowego kremu...
A te różowe -
Że to nie lody malinowe...
A te złociste, pierzaste -
Że to nie stosy ciastek...
I szkoda, że całe niebo
Nie jest z tortu czekoladowego...
Jaki piękny byłby wtedy świat!
Leżałbym sobie, jak leżę,
Na tej murawie świeżej,
Wyciągnąłbym tylko rękę
I jadł... i jadł... i jadł..."
Wszystkie podstawowe doktryny bolszewickie zaczerpnięto z dzieł Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Bolszewizm twierdzi, że tylko on przedstawia właściwą interpretację i kontynuację marksizmu, klucz do właściwego zrozumienia wszechświata i historii.
Obóz jeńców przedstawia sobą straszny widok. Część bolszewików musi spać na gołej ziemi. Leje jak z cebra. W większości nie mają dachu nad głową, a jeśli nawet go mają, są to hale jeszcze bez ścian po bokach.(...) Przy wizytacji takiego obozu jenieckiego można wyrobić sobie bardzo osobliwe poglądy na temat ludzkiej godności podczas wojny.
W podróży po Polsce pruskiej i od granicy pruskiej aż do Warszawy doznałem dosyć przygód i nazbierałem dużo obserwacyi, charakteryzujących ówczesne położenie Polski, położenie, które Europa podziwiała, lecz nie pojmowała, bo też historya nie przedstawia nic podobnego.
Czyż prawdziwego stanowiska ukrytego w argumentacji chrześcijańskich fundamentalistów bez zastrzeżeń popierających izraelską politykę i odrzucających jej lewicową krytykę nie oddaje najlepiej wspaniała karykatura opublikowana w lipcu 2008 roku w wiedeńskim dzienniku „Die Presse”? Przedstawia ona dwoje krępych Austriaków w strojach nazistów, jeden z nich trzyma w rękach gazetę i mówi do swojego przyjaciela: „Znowu widać, jak w pełni usprawiedliwiony antysemityzm jest nadużywany do taniej krytyki Izraela!”. TO są dzisiejsi sojusznicy państwa Izrael. Zadajmy sobie jeszcze raz pytanie, jak do tego doszło?
W Ameryce trwa dziś niezwykle istotna debata na temat powszechnej opieki medycznej. Jest tak istotna, bo godzi w samo serce ideologii wolnego wyboru. Wolność wyboru jest oczywiście czymś bardzo cennym, ale funkcjonuje dobrze jedynie wówczas, gdy podlega pewnym ograniczeniom. Dziś, w dobie społeczeństwa ryzyka, ideologia wolnego wyboru usiłuje nam kłamliwie sprzedać niepewność – choćby tę wynikającą z demontażu państwa opiekuńczego – jako obietnicę nowych wolności. Fakt, że jesteśmy zmuszeni zmieniać pracę raz do roku, zatrudniać się na podstawie krótkoterminowych kontraktów, przedstawia się jako szansę na uwolnienie od ograniczeń stałego zatrudnienia, możliwość zdefiniowania się od nowa, sposobność do odkrycia potencjału naszej osobowości. A jeśli ktoś zaczyna mówić o niepokojach związanych z tą sytuacją, natychmiast słyszy, że po prostu nie dojrzał do życia w dzisiejszym świecie z jego nowymi swobodami.