Bądźmy szczerzy... zwycięstwo Polaków byłoby tutaj sensacją. Rosjanie pokazali nam jak gdyby nasze miejsce w szyku!
Całe szczęście, że Arek Gołaś idzie pod siatkę a nie na zagrywkę, on bardzo dobrze tylko atakuje i blokuje.
Gołaś ma stratosferyczny zasięg.
Ja nie przypominam sobie, żeby z normalnej wystawy Arek nie skończył dzisiaj piłki... gra jak z nut.
Jeżeli ma się setową piłkę w górze i się dostanie taką czapę to muszę współczuć temu atakującemu.
Mylić się jest rzeczą ludzką, ale błagam nie teraz...
Nieważne z kim, nieważne w jakich okolicznościach, w jakiej dyspozycji, jakiej jest to rangi. Ważne żeby ten mecz wygrać.
Nigdy w życiu nie zdobyłem złotego medalu olimpijskiego, ale jestem przekonany, że znam wszystkie jego tajemnice tak, jak pacjent czekający w poczekalni do dentysty wie o bormaszynie tyle samo albo i więcej od tego, który właśnie szczęśliwie zakończył wizytę.
Paweł Siezieniewski jest to siatkarz, który nie zastanawia się dwa razy. Nie myśli za wiele, nie filozofuje.
Robert Prygiel, nie przejmuje się gwizdami – wali jak z armaty.
Sam sobie przyjął, sam zaatakował jakby mógł sam by sobie jeszcze wystawił, ale po co mamy przecież Pawła Zagumnego.
To, co powiedział teraz Marcin Nowak, jest wybitnie nie do publikacji, dozwolone wyłącznie od lat 18 w programach kodowanych.
Trener bułgarski posadził na ławkę Ganewa, tego giganta, który ma 310 wzrostu.
Właściwie między nami mówiąc Arek zagrywa tak kiepsko, że może pozwolić sobie na dowolne ryzyko... bo gorzej już być nie może.
Wracają na boisko po tej krótkiej rekolekcji.
Wznosi oczy do góry... no trudno powiedzieć do nieba Dawid Murek... jest zły na siebie.