Putina otaczają osoby takie same jak on. To są sami idioci. Ostatnia mądra osoba z tego grona zniknęła bardzo dawno temu.
Działania, które mają racjonalne podstawy, podejmują ludzie mądrzy, tymczasem widzimy, że w Rosji decyzje podejmują idioci. Nie mam pojęcia, co Putin chce w ten sposób osiągnąć.
Ludzie widzą, że Titanic już idzie na dno i trzeba uciekać, zająć miejsce w łódce, żeby gdzieś uciec. Widzimy, że są oligarchowie, którzy w wyniku polityki Putina wiele stracili i nie podoba im się to. Historia Rosji pokazuje całe mnóstwo przykładów, kiedy ludzie brali np. tabakierę i uderzali tyrana w głowę i on ginął. Teraz historia się powtarza. Zostanie zamordowany, coś z nim zrobią, usuną go.
Szybko zawiązana przyjaźń kończy się często wrogością.
Szef mafii może w ciągu dnia udawać kelnera, co wcale nie oznacza, że dyrektor restauracji ma większą od niego władzę. W GRU obowiązuje ten sam system.
Piąta reguła werbunku to zasada truskawek. Lubię truskawki. Lubię łowić ryby. Ale jeżeli zacznę łowić ryby, założywszy na przynętę truskawki, nie złowię ani jednej. Rybie trzeba dać to, co ona lubi – dżdżownicę. Jeżeli chcesz się z kimś zaprzyjaźnić, nie rozmawiaj z nim o truskawkach, które ty lubisz. Rozmawiaj o dżdżownicach, które on lubi.
Sukces to nagłe odprężenie. Raptowne rozładowanie napięcia może się skończyć katastrofą, załamaniem, głęboką depresją, histerią, samobójstwem.
Kto pierwszy wita Armię Czerwoną, ten pierwszy pada pod jej ciosem.
Spośród tysięcy reguł jeden tylko drobny strzępek ocalał: trzeba uśmiechać się do ludzi.
Ciosu należy spodziewać się zawsze. W każdej chwili. Wtedy efekt nie będzie tak druzgocący.
Znikają cicho, bez słowa pożegnania, jak z naszego życia odchodzą ludzie, których wspomnienie przeszywa słodkim bólem nasze czerstwe dusze.
Ludzie dzielą się na kapitalistów i socjalistów. Jedni i drudzy potrzebują pieniędzy. Różnią ich tylko metody ich zdobywania. Jeżeli kapitalista potrzebuje pieniędzy, ostro zabiera się do pracy. Jeżeli socjalista potrzebuje pieniędzy, rzuca robotę i innych namawia, żeby poszli w jego ślady.
Został spalony?
– Nie. Prosił, by go nie zabijać.
– I nie zabito go?
– Nie, nie zabito. Tyle że pewnego razu zasnął smacznie w swojej celi, a obudził się w trumnie. Głęboko pod ziemią. Prosił, by go nie zabijać, więc go nie zabito. Ale trumnę trzeba było zakopać. Tak każe instrukcja. No, idź już, Wiktorze Andriejewiczu. Życzę ci powodzenia.
Dopóki mamy dość żywności, ciepła i samic, dopóty stać nas na dobroć i współczucie. Ale gdy tylko natura i los stawiają sprawę na ostrzu noża – jeden ma przeżyć, drugi zdechnąć – bez wahania wpijamy się pożółkłymi kłami w gardło sąsiada, brata, matki.
Nie ma po co oszczędzać pieniędzy, trzeba je wydawać. Nie warto popełniać dla nich przestępstwa ani ryzykować z ich powodu. Nie są tego warte. Inna sprawa, gdy same lgną do rąk-w takiej sytuacji nie należy sprzeciwiać się losowi.
Wiesz, Witia, zgubi cię twoja dobroć. Nie można być takim dobrym. Człowiek powinien być dobry tylko do określonej granicy. Potem albo sam będziesz gryzł, albo inni cię zagryzą.
- I bądź dobry. Staraj się zawsze być dobrym. Przyrzekasz mi? Jeżeli będziesz zmuszony zabić człowieka, bądź dobry! Uśmiechaj się do niego, zanim go zabijesz.
- Postaram się.
Sukces przychodzi tylko wówczas, kiedy każde ćwiczenie (pamięci, mięśni, psychiki, siły woli, wytrwałości) doprowadza człowieka do kresu jego możliwości. Kiedy trening staje się pod koniec torturą. Kiedy człowiek krzyczy z bólu. Trening jest skuteczny tylko wtedy, gdy człowiek jest świadomy swoich możliwości, wie, że może skoczyć wzwyż na 2 metry, zrobić 153 pompki, zapamiętać dwie strony tekstu w obcym języku. Każdy następny trening ma sens tylko, jeżeli stanowi próbę pobicia rekordu z poprzedniego dnia: zdechnę, ale zrobię 154 pompki...