Wszyscy pragną pokoju. Można go osiągnąć dzięki rozwijaniu współczucia i absolutnej wiedzy na temat pustości. Pokoju na świecie nie da się uzyskać poprzez poprawianie zewnętrznego świata w sensie podwyższania standardów życia.
(...) w buddyzmie zasadniczo chodzi właśnie o przyjaźń.
Nie musimy się żegnać. Jeżeli kontynuujemy praktykę dharmy dla pożytku wszystkich istot, zawsze jesteśmy razem.
Nie jest łatwo stać się bodhisatwą. Ludziom którzy dopiero co rozpoczynają praktykę buddyjską odradzałbym zbytnio okazywać to publicznie. Na początku powinni popracować nad sobą, aby stać się silnymi i pełnymi mocy. Powinni unikać tłumu, raczej medytować. Kiedy staną się bardziej pewni siebie i dojrzeją do tego, żeby pomagać innym, mogą zacząć to robić. Dopóki nie osiągną tego poziomu, to wszystko, co będą próbować zrobić może okazać się bardzo głupie i rozpaczliwe.
Najprostszym i najużyteczniejszym sposobem postrzegania świata jest ten, w którym widzimy, że wszystkie istoty są uwięzione w cyklu egzystencji. Widząc to nie lgniemy to wyrobionej opinii na temat innych, tylko próbujemy wyzwolić ich z samsary.
Każdy zrealizowany bodhisattwa, niezależnie od prowadzonego stylu życia, staje się inspiracją dla uczniów.
Jest zupełnie niewłaściwe postrzegać lamę jak istotę nadludzką. Lama to ktoś, kto pokazuje ścieżkę do oświecenia, i tylko tyle. Jest po prostu nauczycielem.
Buddyzm nie jest tak naprawdę ani religią ani filozofią. To metoda, która umożliwia nam kontakt z naszą prawdziwą esencją, co czyni go tak szczególnym i różnym od wszystkich innych religii.