I po co tu wyrażać? Po co ryczeć i łkać, po co flaki pruć, po prostu i na wspak? Po co? Po co? Po co? To okropne słowo "po co"? To wcielenie najboleśniejszej nicości - a więc po co?
Ona jest moją i niczego mi nie odmawia. A jednak opanować jej nie mogę. Nie wiem, czym jest jej dusza, nie wiem nawet, czy jest w ogóle. Jakże można opanować to, czego nie ma?