(...) umiała mówić rzeczy zdolne przewrócić mózg do góry nogami, czyniąc z niego tylko jakiś nędzny nowotwór na organach płciowych (...)
Wystarczało być kimś dla bandy na wpół zidiociałych obdartusów duchowych, zresztą dobrze ubranych i odżywionych i mieć trochę po warszawsku "forsy"
- to było szczytem marzeń obiecujących młodzieńców - w tych najparszywszych, przedkatastrofalnych czasach.