Dlaczego w szpitalach pytają Cię o religię? Dlaczego nie o ulubioną drużynę piłkarską albo kolor? Skąd założenie że ludzie muszą wyznawać religię?
Bush i bin Laden są tak naprawdę po tej samej stronie: stronie wiary i przemocy, w opozycji do rozumu i dyskusji. Obaj mają nieprzejednane przekonanie, że jeden ma rację a drugi jest złem wcielonym. Każdy wierzy, że kiedy umrze pójdzie do nieba. Każdy wierzy, że gdyby mógł zabić drugiego, jego droga do raju byłaby jeszcze szybsza. Urojony „następny świat” stoi dla nich otworem. Ten świat byłby znacznie lepszym miejscem bez obu.
Godzenie takiej sprzeczności, jak uprawianie nauki przez cały tydzień i chodzenie do kościoła w niedzielę, jest intelektualnie nieuczciwe.
Papież Jan Paweł II stworzył więcej świętych niż wszyscy jego poprzednicy przez ostatnie siedem stuleci razem wzięci, szczególną sympatię żywił zaś do Dziewicy Maryi. Jego politeistyczne ciągotki ujawniły się w dramatycznych okolicznościach. W roku 1981 w Rzymie dokonano zamachu na papieża, a swoje ocalenie Jan Paweł II przypisał wstawiennictwu Matki Bożej Fatimskiej. „Jedna ręka trzymała pistolet, a inna prowadziła kulę” – powiedział później. Ktoś mógłby, co prawda, spytać, dlaczego nie poprowadziła jej tak, by pocisk w ogóle chybił. Ktoś inny mógłby napomknąć, że zespół chirurgów, którzy przez sześć godzin operowali papieża, też zasługuje na pewną wdzięczność – choć zapewne matczyna dłoń kierowała również ich skalpelami. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest, że zdaniem papieża to nie po prostu Matka Boża „prowadziła kulę”. To konkretnie Matka Boża Fatimska! A co robiły w tym czasie Najświętsza Panienka z Lourdes, Nasza Pani z Gwadelupy, Matka Boska z Medjugorje, Matka Boska z Akity, Matka Boska z Zeitoun, Dziewica z Garabandal, Matka Boża z Knock – czy akurat miały inne sprawy na głowie?
Co mnie osobiście najbardziej zadziwia w katolickiej mitologii, to nawet nie jej niewyobrażalna kiczowatość, ale raczej szokująca nonszalancja, z jaką ludzie ją wzbogacają o najdrobniejsze detale. To doprawdy bezwstydna wynalazczość.
Chrześcijaństwo tak samo jak islam uczy dzieci, że wiara bez wątpliwości jest cnotą – jeśli w coś wierzysz, nie musisz tego dowodzić. Kiedy człowiek stwierdza, że coś stanowi element jego przekonań religijnych, pozostali członkowie społeczeństwa na mocy niepisanego prawa zobligowani są do „respektowania” jego przekonań; respektowania przynajmniej do czasu, póki ich manifestacją nie stanie się kolejna potworna masakra na skalę zamachów na WTC, londyńskie metro czy madrycki dworzec. Wtedy słyszymy gromki chór wypierających się rozmaitych duchownych i „przywódców społeczności”, którzy zgodnie tłumaczą nam, że to ekstremizm, błędy i wypaczenia „prawdziwej” wiary. Jak jednak możemy mówić o wypaczeniach – jeżeli nie istnieją obiektywne kryteria (a tak jest w wypadku religii), nie ma też wypaczeń.
Bóg Starego Testamentu jest prawdopodobnie najmniej przyjazną postacią całej literatury pięknej: zazdrosny i dumny z tej zazdrości; małostkowy, niesprawiedliwy, nie znający przebaczenia pedant; roszczeniowy, krwiopijczy zwolennik czystek etnicznych; mizoginiczny, homofobiczny, rasistowski, mordujący dzieci, ludzi w ogóle, czy też synów w szczególności, zsyłający plagi, megalomański, sadomasochistyczny, kapryśnie manifestujący brak zrozumienia despota.(...) Atakowanie tak łatwego celu nie byłoby fair.
Rozważmy ideę Boga. Nie wiemy, skąd się wzięła w puli memów. Przypuszczalnie powstała wiele razy na drodze niezależnych mutacji. W każdym razie z pewnością jest bardzo stara. W jaki sposób się replikuje? Słowem mówionym i pisanym, wspomaganym przez wspaniałą muzykę i wielkie dzieła sztuki. Czemu ma tak wysoką przeżywalność? W tym przypadku przeżywalność nie jest oczywiście własnością genu w puli memów, ale memu w puli memów. Pytanie to znaczy w istocie tyle: co w idei Boga stanowi o tak wielkiej jej stabilności i zdolności do penetrowania środowiska kulturowego? Zdolność przetrwania memu Boga w puli memów wynika z tego, że przemawia on bardzo silnie do psychiki. Udziela prawdopodobnie brzmiącej odpowiedzi na głębokie i drażniące pytania o sens istnienia. Zdaje się obiecywać, że niesprawiedliwości tego świata zostaną naprawione na tamtym. Nieśmiertelne zastępy łagodzą dotkliwość doczesnych niedostatków, i choć istnieją tylko w naszej wyobraźni, nie są przez to ani trochę mniej skuteczne, będąc w tym podobne do placebo podanego przez lekarza. Oto niektóre z powodów łatwości, z jaką idea Boga jest kopiowana przez mózgi kolejnych pokoleń. Bóg istnieje, przynajmniej jako mem o dużej zdolności przetrwania, czy tej wybitnej zaraźliwości, w środowisku tworzonym przez kulturę człowieka.
Zachowanie organizmu służy maksymalizacji szansy przetrwania genów odpowiedzialnych za „to zachowanie”, niezależnie od tego, czy są to jego geny, czy geny ulokowane w innym organizmie.
Umrzemy i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie.
Biblia powinna być studiowana ale nie jako rzecz realna. Biblia jest fikcją, mitem, poezją - wszystkim tylko nie prawdą, powinna być studiowana ponieważ jest podstawą większości naszej literatury i kultury.
Ewolucja nigdy nie patrzy w przyszłość.
Moje zainteresowanie biologią było w większości powodowane względami filozoficznymi.
Nie jestem jednym z tych kórzy chcą wyczyścić nasze społeczeństwo z cheścijańskiej historii.
Wszechświat nie jest nam winny pocieszenia, nie jest nam winny wewnętrznego ciepłego uczucia.
Religijni fanatycy chcieliby ludziom wyłączyć mózgi, nakazać ignorowanie dowodów i ślepe podążanie za świętą księgą opartą o prywatne "objawienie".
Teoria ewolucji, dzięki skumulowanej selekcji naturalnej, jest jedyną znaną teorią, która jest zdolna wyjaśnić istnienie skomplikowanych zorganizowanych struktur.
Skomplikowane, statystycznie mało prawdopodobne rzeczy są z natury trudniejsze do wyjaśnienia niż proste i statystycznie prawdopodobne.